Wycieczka jak co dzień. Prawie.
Rano żłobek i praca, po południu zajęcia w przedszkolu...dziś ostatnie przed wynikami jutrzejszej rekrutacji (na samą myśl mój żołądek krzyczy, że jest źle a tyłek chce na nocniczek). Mała jak to Mała po dwóch dniach w żłobku, ona już do dzieci nie chce.
Mała: Gdzie idziemy?
Ja: Mama do pracy a Ty do dzieci a po południu do przedszkola.
Mała: Ja nie chce do dzieci.
Ja: Niuniu ale mama musi iść do pracy.
Mała: Ja nie chcę do dzieci a Ty nie idź do placy, zostaniemylazem.
Ja: Tak? A kto zarobi na Twoje zabaweczki, ubranka i jedzonko?
Mała: Babcia.
Ja: Tak? A kto da babci tyle pieniążków żeby na jedzonko dla wszystkich starczyło?
Mała: Nie tsieba tyle, będziemy jeść jednego lizaczka.
No i tyle. Grunt to się w życiu ustawić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale to jeden lizaczek do podziału czy dla każdego? Jeśli dla każdego to rozpusta, dziadek też będzie musiał dawać pieniążki :)
OdpowiedzUsuńnie no właśnie z oszczędności jeden dla wszystkich;p wspólne lizanie zbliża;p
Usuń;)
OdpowiedzUsuńteż się piszesz na jednego lizaka w rodzinie;)?
UsuńSłodka :)
OdpowiedzUsuńjak na lizaka przystało;p
UsuńHmm... to będzie musiał być duży lizak, żebyście się wszyscy najedli :)
OdpowiedzUsuńprzejdziemy na dietę;p
Usuńmam na myśli dietę NŻT;p
UsuńDobra jest 8)
OdpowiedzUsuńw końcu ma "dobrą" mamusię;)
Usuńbrawo za ekonomiczne myślenie! miłego lizania :)
OdpowiedzUsuńmoje dziecko ma głowę na karku w czasach kryzysu:)
UsuńWyczuwam interes na nową dietę cud :D Na jednym lizaku przez tydzień ;)
OdpowiedzUsuńi od razu piękna i zgrabna i powabna i bez chcicy na słodycze;p
Usuń