Takie raz na jakiś czas.
Naloty na gotowanie tudzież w kuchni buszowanie.
Nad morzem jednak przemienił się w prawdziwego masterszefa.
Z miejsca dałam mu co najmniej 5 gwiazdek miszlę. A może nawet i 6.
Małż mój masterszefem od tamtej chwili zwany stworzył coś z niczego. Kanapkę na miarę czasów współczesnych. Przepis nie jest trudny za to widok...sposób podania...obłędny.
I tak oto wystarczyło mu:
kromka chleba
pasztet pomidorowy
ogryzek ogórka, koniecznie musi być to ogryzek...bez ogryzka a z ogórkiem nie wyjdzie.
Smaruje się chleb pasztetem i na to nakłada ów ogryzek.
Proste? Nawet bardzo. Pyszne? Nawet bardzo. Obłędnie wyglądające? Nawet bardzo. Zresztą zobaczcie sami;)
ciekawa kompozycja, nie ma co!
OdpowiedzUsuńtaka....z fantazją;)
UsuńWyczyn na miarę mięsnego jeża ;)
OdpowiedzUsuńteraz tylko muszę odpowiednią oprawę muzyczną dodać;)
Usuńdobra reakcja;)
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że moje kanapki są nudne :D
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego jak inspirowac sie;)
UsuńTa kanapka przynosi mi bardzoooo brzydkie skojarzenia i wcale nie wiem dlaczego ;P
OdpowiedzUsuńJa nie wiem dla czego. Zpelnie to dla mnie nie jasne:p
Usuń:) I po co świeczki, muzyka i inne gadżety. Jedna kanapka i gra wstępna zaliczona :)
OdpowiedzUsuńJedna kanapka i dzieci z tego beda:p
OdpowiedzUsuń