Masterszef

Małż mój ma naloty.
Takie raz na jakiś czas.
Naloty na gotowanie tudzież w kuchni buszowanie.
Nad morzem jednak przemienił się w prawdziwego masterszefa.
Z miejsca dałam mu co najmniej 5 gwiazdek miszlę. A może nawet i 6.

Małż mój masterszefem od tamtej chwili zwany stworzył coś z niczego. Kanapkę na miarę czasów współczesnych. Przepis nie jest trudny za to widok...sposób podania...obłędny.

I tak oto wystarczyło mu:
kromka chleba
pasztet pomidorowy
ogryzek ogórka, koniecznie musi być to ogryzek...bez ogryzka a z ogórkiem nie wyjdzie.

Smaruje się chleb pasztetem i na to nakłada ów ogryzek.

Proste? Nawet bardzo. Pyszne? Nawet bardzo. Obłędnie wyglądające? Nawet bardzo. Zresztą zobaczcie sami;)


11 komentarzy:

  1. ciekawa kompozycja, nie ma co!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczyn na miarę mięsnego jeża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz tylko muszę odpowiednią oprawę muzyczną dodać;)

      Usuń
  3. Stwierdzam, że moje kanapki są nudne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta kanapka przynosi mi bardzoooo brzydkie skojarzenia i wcale nie wiem dlaczego ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem dla czego. Zpelnie to dla mnie nie jasne:p

      Usuń
  5. :) I po co świeczki, muzyka i inne gadżety. Jedna kanapka i gra wstępna zaliczona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna kanapka i dzieci z tego beda:p

    OdpowiedzUsuń