Bycie w związku to bardzo ciężka sprawa. Czasem nie do ogarnięcia. Czasem wręcz przeciwnie. Po prostu wchodzą w związek trzeba liczyć się z tym, że to rolercoaster i już. Nie ma łatwo, nie ma lekko, jest za to raz dół raz totalna wyżyna.
Nikomu chyba mówić nie muszę, że o związek trzeba dbać, trzeba się wzajemnie szanować, kochać, głaskać po brzuszkach i drapać po pleckach. Trzeba też robić słodkie minki i dzióbki, mówić do siebie "pitu, pitu" i w ogóle wylewać romantyzm z siebie na prawo i lewo.
Sielanka, skakanka i cud miód i orzeszki.
Ale, ale...związkowi trzeba też dać oddychać.
Partner najczęściej szybko nabiera pewności, że jesteśmy jego na wieki wieków i amen i że starać się nie trzeba, tudzież trzeba od wielkiego dzwonu co bym temperatura nie opadła. I tu zaczyna się rola kobieca. Trzeba wbić szpilę od czasu do czasu. No trzeba. A po co? Żeby zasiać niepewność! Proste prawda?
U mnie i Małża mego szpila najczęściej jest słowna, bo nie będę go przecież po łbie walić (chociaż może by się i przydało czasem ;) ). Na ten przykład niech posłuży nam wczorajsza rozmowa. Łóżkowa oczywiście. Zaczęło się niewinnie od gaszenia lampki, od dyskusji o tym co i jak, aż w końcu oboje żeśmy się zirytowali, pokłócili po cichu co by dziecia nie zbudzić no a na koniec trzeba się było pogodzić.
Małż zarzucając na mnie grabę swą i tuląc się do pleców mych: Kocham Cię mój parchu, wiesz?
Ja nie będąc mu dłużna: O jak miło o sobie mówisz, jak miło że parchem się określasz.
Rozmowa piękna. Kto nie wie co to jest parch spieszę poinstruować, że w Naszym języku to po prostu grzyb tudzież jakiś inny syfilis ale nic strasznego. Na pewno nie choroba grzybicza skóry głowy.
No i jaki z tego wniosek?
Jak on do mnie powiedział "Parchu" pomyślałam sobie, że kurcze może się zaniedbałam, może mi kurzaja na nosie wyrośnie za chwilę o ile już nie wyrosła, może mam krzywe nogi albo nieogolone (choć wydaje mi się, że po karczowaniu wyglądają nieźle), może mam coś po prostu z sobą nie tak, że mu się z parchem kojarzę. Efekt: będę pachnieć i lśnić białością i smukłością (choćbym i miała wszystkie ptasie mleczka mu oddać), będę tulić i szeptać słówka czułe i nawet będę po nim sprzątać i mu gotować, niech zna moje dobre serce.
Kiedy on usłyszał ode mnie to samo pomyślał sobie mniej więcej to samo (mam nadzieję, że poza karczowaniem goleni, bo facet jednak włosia trochę mieć powinien) i takie same miał odczucia. Co prawda garów wczoraj nie pozmywał, kakaa nie zrobił ale liczę, że dziś będzie miał lepszy start;).
Idźcie więc i parchy swoje kochajcie, zaraz po tym jak szpile im wepniecie;)
Nowoczesny sposób dbania o związek
Etykiety:
codzienność,
in da bed,
Małż,
rozmowy (nie) kontrolowane,
temperatura w związku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
to i tak ze chcial zakopac wojenny topor i sie nie gniewal cala noc tylko od razu wyszedl na zgode:)) ....moze jakis filmik z glownym bohaterem?:))
OdpowiedzUsuńmuszę go najpierw urobić, żeby dał się sfilmować;p
Usuńa my lubimy się szybko godzić:)
najlepiej z zaskoczenia Go wziasc:) wtedy sa naprawde naturalni:)
OdpowiedzUsuńtylko muszą być sprzyjające warunki otoczenia;)
UsuńParch? Dżizas! Jak miło :))))
OdpowiedzUsuńgrunt to mieć dystans do siebie:)
Usuńmy mamy:)
kochamy się jak te parchy no;p
ha ha uwielbiam te Wasze czułości ....od razu mi lepiej bo myślałam że tylko my tacy "parchowaci" jesteśmy a tu proszę więcej takiego gatunku :P
OdpowiedzUsuńja lubię być parchowata;p
Usuńporcelana mi nie odpowiada;p
Ale żeby aż ptasie mleczka oddawać? Kurcze toż to zbrodnia, kobieto ptasie mleczko to świetość nie oddawaj jej mężczyźnie!:-p
OdpowiedzUsuńnie no muszę się wziąć za siebie;p
Usuńale może jedno by mogło mu skapnąć od czasu do czasu;p
Parch, a to dobre:)
OdpowiedzUsuńParch is Parch;)
UsuńAleż wy musicie być szczęśliwi...
OdpowiedzUsuńbo my dwa parchy;p
Usuń