Fryzjerski zryw

Raz na jakiś czas mam zryw. Zrywam się i lecę do fryzjera. Zupełny spontan i zero planowania. Najczęściej myśl świta mi rano a po południu już zasiadam na fryzjerski stołeczek. Zawsze wtedy na szybko również poszukuję inspiracji do fryzury. Kolor, długość, kształt. Zupełnie nie mam oporów przed robieniem moim  włosom różnych rzeczy. Cóż najwyżej wypadną. Dlatego też byłam już blondem, czernią, czerwonymi pasemkami, chłopaczkiem, dziewczynką z długością "za łopatkę". Cudami i wiankami.

Do tej pory przed wizytą musiała mi służyć tylko wyobraźnia. A czasem to naprawdę trudne zadanie wyobrazić sobie coś takiego. Bo niby wyobraźnia działa, niby jakoś tam można ale nigdy do końca. Tym jednak razem mogłam skorzystać z wizyty u wirtualnego stylisty. Cóż fryzjer w sobotę to trzeba szukać. Trzeba inspiracji i już. Jakie to proste, klikasz zdjęcie a później dobierasz fryzurę. Ot całą filozofia. Lepiej iść do tego wirtualnego zanim ten rzeczywisty spartaczy robotę;)

A oto i wyniki moich wirtualnych poszukiwań...oj....;p






I na tym skończyłam, bo się zmęczyłam. Poza tym myślę, że coś z tych czterech ideałów wybiorę. Będę lśnić jak gwiazda, słońce i księżyc razem wzięte.

Obstawiam pierwszą albo trzecią. W czwartej wyglądam zbyt normalnie;)
A uwierzcie mi dużo tego było;)

6 komentarzy: