Jak to jest z życiem seksualnym
rodziców? Jest czy go nie ma? Mit to to i bajka czy rzeczywistość? A może ginie
jak wyginęły dinozaury?
Nic z tych rzeczy, życie
seksualne rodziców toczy się dalej. Zmienia się ewoluuje. Coś co przed
dzieckiem było niemożliwe nagle staje się możliwe, a „szybki numerek” nabiera
nowego i głębszego sensu;)
Ale żeby życie erotyczne
erotycznym rzeczywiście mogło być potrzebna jest dawka pikanterii. Mniejsza
bądź większa, jak kto woli i jakie ma potrzeby. Trzeba rozniecić ogień i dać
się ponieść emocjom, wariacjom i chwili, na ile to możliwe.
Czy zdziwi was fakt, że
pikanteria damska i męska się odrobinę różni? Pewnie nie. Bo nie od dziś
wiadomo, że kobiety są z Wenus a mężczyźni z marsa. Oczywiście czasem uda nam
się spotkać w jednym punkcie, być może częściej niż czasem ale to już kwestia
preferencji osobistych ;)
Jak więc wygląda pikanteria w
wydaniu Mamaroniowo-Małżowym?
Leżymy w łóżeczku w noc ciemną.
Przytulam się do Małża, bo czułość to piękna sprawa. Przytulam się i przytulam,
i romantycznej fazie daje się nieść.
Ja: Kochanie przytul mnie „na
łyżeczkę”.
Małż podsuwa się do mnie,
przytula ale jakby odchylał się do tyłu. No nie przywierał, jak jajecznica do
patelni.
Ja: Kochanie, ale tak bliżej,
żeby mi w plecki było ciepło.
I słyszę za sobą Małża: Chcesz, żeby
cio w plecki było ciepło?
Ja: Aha.
Małż: Chuchuchuchu.
Nachuchał mi na plecy.
Małż: No to teraz ci ciepło.
Dobranoc.
To się nazywa pikanteria level
master ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz