22 grudnia 2011

Oooooooooooo, ooooooooooooooooo na ducha:)

Jakiś czas temu mówiłam, że nie czuję świąt i że poczuję je przy zachwycie małej jak choinkę zobaczy. Cóż...nie myliłam się...jednak ta choinka coś w sobie ma oprócz kolek;)
No więc dwa dni temu postanowiliśmy zakupić do domu zielonego, własnego, kolkowego, badylkowego potwora. Na swoim miejscu osadzony został po tym jak mała już usnęła, więc spodziewałam się że rano wstanie i będzie badylkowy szał. Nic bardziej mylnego...Wstała, obrzuciła badylka jednym krótkim spojrzeniem mówiącym "Phi...też mi coś" i zajęła się swoimi sprawami zabawkowymi.
Wczoraj był plan, żeby badylka ubrać bo przecież raczej gołym się w mrozie nie uśmiecha nikomu stać...ale nie wyszło. Lekarz za lekarzem lekarza poganiał. Więc po powrocie do domu padliśmy jak muszki owocówki.
No ale w końcu dziś się udało. Mała najpierw zobaczyła szaty badylka. Sceptycznie do nich podeszła. Zobaczyła i tyle...znów żadne tam wielkie "Łał"...ale...kiedy zaczęliśmy stroić badylka...zrobiło się nagle "ooooo, oooo,oooooooooo". Podawała bombki, dotykała łańcuchy. Badylka dotknęła raz, ukuł i już nie dotykała. Ale ozdoby dzielnie podawała. Nawet zaczęła się wspinać na Nasz podręczny schodem w celu przyjrzenia się sprawie bliżej.
A kiedy badylek został ubrany, światło w salonie zgaszone a świetliste kolczyki badylka zapalone zaczęło się Małej "Łał" i coraz głośniejsze "Ooooooo,ooooo,ooooo". I wyciąganie rączek:)
Zaczęła się dziać magia...nawet bez śniegu...magia po prostu:)
I tak oto duch przyleciał do domku, cupnął na jednej z rączek badylkowych, tej z piękną czerwoną bransoletką...i został:) Jest:) Następne "łał" wyczekiwane...przy rozdzieraniu prezentowego papieru:)
I Wam kochani życzę ducha i "Łał" i "Ooooo,oooo,ooo" nie ważne ile macie lat i co robicie:)
Niech się stanie "Ooooo":D
I całą rodzinką życzymy też.....