O tym jak ciężko kupić baletki dla Małej damy i o tym jak 18 minęło tak o!

Idą ciepłe dni. Z mieniamy garderobę na coraz lżejszą a buty na coraz mniej ocieplane i coraz niższe. Czuć wiosnę w Naszych ubraniach.

Skoro my wymieniamy ubranka to i mała powinna zostać wciągnięta w ten system zmianowy. No i zaczęliśmy przygotowania do wiosennej lekkości:)

Najpierw zakupiliśmy bielutkie adidaski i czerwone kaloszki. Ale kaloszki to pora deszczowa a adidaski ni huhu do spódniczki czy sukienki nie pasują. Więc pojawiła się wizja...baletki:)!

Piękna wizja, bo mama uwielbia:) Gorzej z jej realizacją:)

Różne supermarkety zostały odwiedzone w celu zakupu pięknych baletek. Cóż jak się okazuje supermarkety nie są tak tanie jak by chciałyby być. 65 zł za parę niezbyt urodziwych baletek to dość dużo według mnie. No jeszcze gdybym wiedziała, że cena idzie w parze z jakością i wyglądem...ale tej pewności mi brak a oglądając kolejne modele oddalałam się od łączenia ceny z wyglądem.

Wszelkie sklepy typu CCC I Deichman maja i owszem asortyment, który w połączeniu z jakością daje około 50zł wartości ale...no właśnie i tu dochodzi do głosu "ale" mojego Małża. Ale są tylko i wyłącznie bądź różowe bądź fioletowe. Oczywiście mówimy o tych ładnych (tylko nie zapominajmy, że pojęcie ładne jest subiektywne i to Nasze ładne nie musi być Waszym ładnym). Pozostałe kolory, których jest raczej ubogo nie uwodzą Nas i nie kusza swoim urokiem osobistym.

Zaszliśmy więc do takiego H&M i do Zary....hmmmm...H&M ma i owszem piękne baletki na stronie, które nie rujnują portfela ale dla dzieci większych. To co znaleźliśmy dla Naszego szkraba było szare i przypominało papucie robione na drutach. Nie mówię, że nie...ale takie papucie raczej po domku niż na dwór bo znając Małą zaraz by się popruły. Jak by nie było to nie znaleźliśmy w Hamie nic co by odpowiadało Nam. A Zara...hmmm...buty i owszem cudowne...ale kupienie baletek dla dziecka za 70 zł czy 90 zł ze świadomości, że są one na jeden sezon to dla mnie lekka przesada. Do wyprzedaży nie dotrzymamy zapewne.

I tak oto zostajemy w punkcie wyjścia licząc, że w końcu znajdziemy jakąś drogę prowadzącą do Rzymu i w końcu uda się kupić coś co...:
a) nie będzie różowe i fioletowe
b) nie będzie przesadnie drogie jak na sezonowe buty
c) będzie odpowiadało Nam wszystkim, czyli Małej też bo i ona ma coś do powiedzenia:)

A tak z innej parafii.... dziś o 23:30 kończymy 18 miesięcy:D

Nie wiem czemu ale jakoś data 18 przemawia do mnie bardziej niż np. 12....a 24 to już w ogóle jakoś tak no nie wiem...staro;p. Czyżbym myliła miesiące z latami:)?

Grunt, że Nasze dziec ie przez te 18 miesięcy nie mylić z latami zmieniło się bartdzo bardzo bardzo. Patrze jak dorasta i nie wierzę, że dzieje sie to tak szybko....

Życzę Ci mój maluszku wszystkiego naj, naj, naj:D A w domu wyprzytulam i wycałuje...zupełnie jak w samochodzie:) Sto lat i na pewno opijemy sokiem malinowym;) Stukniemy się niekapkiem i jogurtem zagryziemy:) Albo niech będzie Lubiś z nadzieniem waniliowym:) A co jak szaleństwo to szaleństwo;)

PS. A dla tych, którzy chcieli obejrzeć moje hybrydowe frenche coś poniżej...mogę tylko przeprosić za jakość;)




2 komentarze:

  1. nice..bardzo delikatny...a ile taka przyjemnosc kosztuje jesli mozna wiedziec?;>

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko zalezy od salonu zapewne. ja zaplacilam 116zl a wlasciwie 16 zl bo udalo mi sie wygrac kupon na uslugi tego salonu wiec skorzystalam sobie z manicuru;)
    mysle,ze jak bede robic juz bez kuponu (bo zostalo mi na jeszcze jedna taka przyjemnosc) to zejde na ziemie i poszukam w innej cenie;)

    OdpowiedzUsuń