Nowości

Po czterech tygodniach urlopu i dwóch tygodniach choroby Mała dziś zakończyła pierwszy tydzień w żłobku. Pewne zmiany nastąpiły bo przeniosła się do starszaków i teraz jest "Krasnoludkiem", ma nowe ciocie (oprócz jednej która przeniosła się razem z nią) i ma większa grupę a więc i nowe znajomości. Jednak nie było łatwo. Czas teraz też w żłobku wygląda inaczej. Nie tylko zabawa ale i rytmika i gimnastyka korekcyjna i zajęcia plastyczne.

Pierwszy dzień był piękny z rana. Dała tacie buziaka, zrobiła "papa" i poszła się bawić. Gorzej było z wyjściem, bo zanim ją odebraliśmy musieliśmy pozałatwiać sprawy papierkowe i Mała gdzieś Nas kontem oka widziała a my jej nie wzięliśmy. Pewnie pomyślała, że ją zostawimy i się płakanie zaczęło. I te jej myśli sprawiły, że każdy następny dzień do dziś wyglądał tak samo...

- rano pobudka i ucieszona mina, że idziemy do dzieci
- w połowie drogi do żłobka pojawia się teks "nie cie dzieci"
- odprowadzanie jej do sali kończy się karczemną awanturą
- ale kiedy ją odbieram widzę uśmiech na jej twarzy i chęć dalszej zabawy z dziećmi, dziś np. biegła za koleżanką która razem z nią wychodziła do domu i krzyczała "Madzia, oć bawić" a i przy wyjściu duże "papa" z uśmiechem dla cioć.

Pierwsze słowa moje poza pytaniem co robiła i jak było brzmią "Jestem z Ciebie dumna, że tak świetnie sobie radzisz", do tego wielki buziak. Oczywiście dużo jest też przytulasów i samodzielnego chowania kapciuszków do szafki. Ciocie żłobkowe zawsze zdają relację co i jak było i mówią, że jest coraz lepiej a że dziś to w ogóle było bardzo dobrze, podkreślają też że obie strony muszą się do końca poznać. I słusznie. Także czuję to, że za chwilę znów będzie tak jak w zeszłym roku a więc awantura kiedy trzeba będzie iść do domu, że ona nie chce i już.

Oprócz żłobkowych nowości pojawił się też nowy rytuał "na spanie". Mała bierze ulubiony kocyk i zanim ją do łóżeczka odłożę mówi "Mama, lulaj". Kładę się więc na łóżku, ona brzuchem na mój brzuch, nakrywam ją kocykiem i głaszcząc ją po plecach zaczynamy się lulać. Obie;). Co jakiś czas pytam, czy już kładziemy się do łóżeczka na poduszeczkę i kiedy już się wylulamy i wyprzytulamy pada "Tak" i od razu Mała usypia.

To najpiękniejsza chwila w ciągu dnia. Najczęściej wtedy słyszę "Mamo kocham Cię" a mała rączka przytula moją wielką głowę i szyję. A ja się wtedy rozpływam. W tych słowach i w tej małej rączce cały mój świat. Taki mały a taki wielki. I choćby miała lulać do 18-tki albo i dłużej to lulać będę i czekać na tą rękę na mojej szyi i głowie...

2 komentarze:

  1. moze to troche dziwnie zabrzmi...ale dzis pierwszy raz sie wzruszylam ..jak przeczytalam koncowke:)... ehhh moze to hormony mi szaleja, a moze po prostu wyobrazilam sobie ze fajnie miec takiego szkraba...ale nie jest to takie łatwe wszystko

    OdpowiedzUsuń
  2. nic nie jest latwe niestety...ale te wszystkie trudy i wyboje te male raczki wynagradzaja:) Zycze, zeby Maly szkrab szybko sie pojawil a trud choc jest niech nie wybija sie na pierwszy plan;)

    OdpowiedzUsuń