Salon
fryzjerski
W
przedszkolu mamy mnóstwo zabawek. Różnych, przeróżnistych. Chłopcy wolą klocki i
samochody a my wszystko co związane z domem, sklepem i salonem fryzjerskim. O
salonie fryzjerskim najwięcej wie Zosia, bo w jej bloku na parterze jest jeden.
Nie wiadomo Nam czy ma dużo klientów ale czasem Zosia słyszy jak toczą się tam
rozmowy kiedy bawi się na dworze. Każda z Nas w przedszkolu wie co to jest
strzyżenie, bo każda chociaż raz w swoim życiu miała tą przyjemność. Panie
fryzjerki robią nożyczkami takie cuda. Ale pewnego dnia podczas zabawy w salon
fryzjerski Zosia powiedziała,że ona chce pasemka. Wszystkie się zdziwiłyśmy, bo
żadna nie wiedziała co to takiego (oprócz mnie, bo Zosia już wcześniej mi
powiedziała co i jak).
-
Eh, głuptasy - powiedziała Zosia - Czy ja naprawdę muszę Wam wszystko tłumaczyć?
- zrobiła oburzoną minę - No ale dobrze. Tylko słuchajcie mnie uważnie bo nie
będę dwa razy powtarzać. Pasemka są wtedy kiedy się na włosy kładzie farbę. Ale
nie na całą głowę tylko na część głowy tak żeby były też włosy niepofarbowane.
-
Aha. - westchnęły wszystkie dziewczynki, które bawiły się z Nami w salon
fryzjerski.
-
Dobrze, więc ja bym chciała dziś pasemka. - powiedziała Zosia
-
Ja też - wtrąciłam
Obie
usiadłyśmy na dwóch wielkich pufach-biedronkach i czekałyśmy aż Kasia i Ania
(miały właśnie tego dnia dyżur jako fryzjerki) zrobią Nas na bóstwo.
-
No dobrze, ale skąd mamy wziąć tą farbę? - spytała Ania
-
Jak to skąd? - oburzyła się Zosia - mało plakatówek w kąciku plastycznym leży?
-
Aha, no tak - powiedziała Ania i szybko pobiegła do kącika plastycznego po
plakatówki.
Kiedy
już wróciła z farbami w ręku obie z Zosią wybrałyśmy sobie kolor jaki
chciałyśmy mieć. Ja wybrała śliczny fioletowy (czy już mówiłam, że bardzo lubię
ten kolor tak jak jagódki?) a Zosia wybrała sobie zielony, bo powiedziała że
bardzo chce już wiosny i ten kolor ma wiosnę przyciągnąć do Nas.
I
kiedy Pani na Nas nie patrzyła Ania zaczęła farbować włosy Zosi a Kasia moje.
To było całkiem przyjemne uczucie. Na głowie robiło się najpierw zimno a
później mokro. Jednak obie z Zosią byłyśmy wytrwałe i wytrzymałyśmy cały okres
farbowania w ciszy i skupieniu.
-
No już. Gotowe. Możecie się teraz obejrzeć w lustrze - powiedziała Ania.
Obie
z Zosią podbiegłyśmy do lustra i wyglądałyśmy super. Takie byłyśmy w łaty.
Byłyśmy dumne z Naszych włosów. Potem podeszłyśmy do dziewczyn i zapłaciłyśmy
im pieniążkami za usługę.
-
My też chcemy - powiedziała Ania
-
Dobrze, siadajcie. Zajmiemy się Wami - powiedziałam - Wybierzcie sobie kolor.
Ania
chciała mieć żółty a Kasia czerwony. Kiedy wiedziałyśmy już co robić
przystąpiłyśmy do pracy. Po chwili i dziewczyny miały super łatki.
Wszystko
byłoby super gdyby nie to, że w pewnym momencie włosy zrobiły się sztywne i nic
nie można było z nimi zrobić. Ani rozczesać ani nic. Nie wiedziałyśmy co mamy
zrobić ale sytuacja sama się rozwiązała, bo podeszła do Nas Pani.
-
Co wy dziewczynki zrobiłyście ze swoimi włosami? - powiedziała blada jak ściana
-
Jak to co? - odparłam - Zrobiłyśmy sobie pasemka.
-
Czym? - spytała Pani
-
No jak to czym? Farbami plakatowymi - odpowiedziałam. Czyżby Pani nigdy nie
była u fryzjera?
-
Dziewczynki pasemka robi się specjalnymi farbami do włosów. Spójrzcie jak teraz
wyglądacie. Macie całe posklejane włosy.Marsz do łazienki i to szybko.
Więc
wszystkie poszłyśmy do łazienki.
-
A teraz każda po kolei - powiedziała Pani odkręcając kran - głowę pod wodę.
Rozprawimy się z waszymi pasemkami.
I
chcąc nie chcąc każda musiała dać sobie umyć głowę. Eh, szkoda. Pasemka były
takie fajne, takie łaciate. Dorośli to mają fajnie. Nikt im nie zmywa ich
pasemek. Jak się jest dorosłym to dopiero można żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz