We dwoje

Życie w parze to niezła akrobatyka powietrzna i całkiem przyziemna. Figury czasem takie, że naciągnięte ścięgna to naprawdę pikuś. Czasem trzeba dźwigać na sobie dwa ciężary, czasem jeden a czasem dać się udźwignąć. Grunt, żeby gruntu nie stracić i mieć w tyle głowy dzwoneczek cudowny "Nie jesteś sama, nie jesteś sama". Zupełnie jak dżingiel coca-coli na święta brzmi i brzmi i każdy go rozpozna.

Bycie we dwoje to trudna sztuka nie tylko kompromisu co i twardych negocjacji, ekstatycznych uniesień i romantycznych zabarwień i jak wszystkiego trzeba się nauczyć. Chemia, która pojawia się w Naszym życiu to jedno ale później tą chemię trzeba umieć zagospodarować i nawet w probówki włożyć. To nigdy nie jest ani łatwe ani do końca i cały czas zabawne.

Mój Małż ideałem nie jest, a jakże. Ja też do idealnych nie należę nie wspominając o tych układnych i spokojnych, bo to zupełnie inna kategoria niż ta, w której się mieszczę. Mam czasem ochotę podejść do niego i ugryźć w tyłek tak jak to robiłam gdy byłam małą dziewczynką i chciałam wyrazić swoje niezadowolenie. Gryzłam w tyłek bo tylko tam dosięgłam i zupełnie nie wiedzieć czemu najczęściej wtedy gdy nie chciano mi dać bigosu, a jak już dano to nie w takiej ilości w jakiej bym sobie tego życzyła. Mam więc ochotę go tak ugryźć niech poczuje, a co. Mam czasem też ochotę drzeć szaty wprost na nim, a jak. I niech boli. Bo wkurzam się niemiłosiernie.Co gorsza i on się wkurza, ale cóż takie to dzikie życie.

Ale....

Ale....raz na jakiś czas otwieram oczy szerzej a może nawet jeszcze szerzej i dopada mnie ten romantyczny nastrój, w którym nawet te majty na podłodze nie są w stanie mnie zirytować. Mam ochotę go wtedy podgryzać za uszko i całować nie tylko w czółko;). Czuję się jak nastolatka, która zakochuje się od nowa w tym swoim księciu akrobacie z bajki. I tak jest dziś. Patrzę i ogarnia mnie uczucie zakochania na nowo. Zachwycam się jego podbródkiem, ciut za długimi włosami i pięknie wykrojoną linią ust. Widzę inne cechy tego mojego akrobaty niż wcześniej i uplołduje je do katalogu w pamięci podręcznej, folder "Mąż". I tak poznaje go od nowa. Chcę go mieć przy sobie non stop.

Dzięki tym momentom zakochania, które występują raz na jakiś czas mimo kochania, które mamy na co dzień poznaje go od nowa...zawsze wyjdzie coś co wcześniej się nie ujawniło. A może po prostu coś co rozwinęło się chwile temu? Może i być może. Nie ważne to wszystko. Ważne, że te usta tak pięknie wykrojone szepczą mi do ucha....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz