Biala herbata,pechowy dzień i piórnik w łóżku

Ten dzień zdecydowanie dostarczył mi tego co pozytywem nazywa się, tego co negatywem i tego co wspomnieniem nazwać można.

Do pozytywów zaliczam ukończenie tego co ciągnęło się i ciągnęło. Przynajmniej ukończenie na tyle, że doszlifowanie zostało. Także źle być nie może.

Do wspomnień zaliczam smak ukochanej, sypanej białej herbaty:) Ostatnio jakoś zielona wpadła do repertuaru i wypaść nie chciała ale biała...biała dziś o terytorium zawalczyła. Uwielbiam białą, sypana herbatę z dodatkami. Mogą być płatki róży, pomarańcz a nawet bławatek. Zupełnie nie przeszkadzają mi latające farfocle. Zupełnie.Za to uwielbiam oglądać te pływające dodatki:)

Negatyw...dzień bez parasola kiedy deszcz pada na Ciebie i nic sobie z tego nie robi.Do tego dodam płaszcz bez kaptura i materiałowe buty. Czy może być coś gorszego. A ten bezczelny deszcz przestał padać kiedy ja już pod dachem się jakimś znalazłam. Skandal. Ktoś powinien się rozmówić albo z nim albo ze mną. Pewnie ze mną będzie szybciej i szybciej mi się trafi argumentem jakimkolwiek tam gdzie trafić trzeba.

A na koniec dnia uwielbienie do kredek Małej. Malowanie, rysowanie i w ogóle jest u Nas ostatnio zdecydowanym numerem jeden. Można pomalować wszystko, pokolorować wszystko i w ogóle z kredkami można robić wszystko.Uwielbienie objawiło się dziś choćby zaśnięciem z piórnikiem pełnym kredek pod jedną pachą i bloku do rysowania pod druga. Tak...dzieci i ich pasje:)

A teraz czas na mamy sen...Nareszcie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz