Po pierwsze Papirus. No reklama zwiodła mnie na manowce i kiedy widziałam tą zadowoloną Panią, która sobie smażyła bez tłuszczu, w papierku to i ja zaprganęłam. No i wzięłam kupiłam. No i głupia byłam.

No i owszem papierek w papryce jest a nawet cztery...tylko tak. Po pierwsze trzeba się mocno naprodukować, żeby pierś tam zmieścić jeśli nie daj Boże ta nieposłuszna pierś jest większa niż papirus przewiduje. Trzeba przyciąć tu, przyciąć tam a ja to i nawet po dwa kawałki w jeden wkładałam. No ale ok. Powiedzmy, że jakos sie da to obejść.
Później smażenie...bez oleju. To nie może się udać, jeśli papirus to przestrzeń otwarta. Pierś się poci a jak się poci to i pot wydala, który to ląduje na rozgrzana patelnię. O losie, a patelnie bez oleju i co? Klops. Się przypala. Śmierdzi niemiłosiernie. I zaraz czarny żur otacza patelnię. I śmierdzi jeszcze bardziej.
Nie wspominając o tym, że przełożyć na jedną i na drugą stronę to czysta ekwilibrystyka. W między czasie pierś mi wypadła z pięć razy i musiałam oklejać ją z powrotem.
Także moje doświadczenia papirusowe zdecydowanie prowadzą do wniosku "Nigdy więcej!!". Mam nadzieję, że reklama juz więcej mnie na manowce nie sprowadzi.
A teraz budyń, który uwielbiam ja i Mała i Małż. Cała trójka budyniożerców. Pomyślicie sobie co może być skomplikowanego w budyniu. Ano nic. Właściwie nic i pierwszy raz mi się zdarzyło wczoraj, że budyń mi...nie wyszedł. Skawalił się i już.

Budyń jak budyń tylko nie zagotowuje się go a wsypuje na gorące mleko i się macha łapą ile wlezie.Tylko najpierw trzeba odstawić go na minute czy dwie.Odstawiłam, poczekałam minutę, wsypałam i łapą machałam. I co? Z budyń w kupę się zamienił. W kupę kawała. Mój drugi traf na nie. Dziś spróbuje takiego z tradycyjnym sposobem tworzenia;) One zawsze wychodzą;)
nienawidzę tego budyniu :> ja używałam tylko do ciasta i się niemiłosiernie gluciło :>
OdpowiedzUsuńten budyn to jakas czysta masakra;p
OdpowiedzUsuńJa budyń robiłam już dłuższy czas temu i się udał. Niemniej, co się namachałam to moje i więcej się nie skusiłam. Też wolę tradycyjne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
:) no jednak ja tez wole tradycje:) moja tradycja mi wczoraj wyszla i byla pyyyyszna:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńrowniez cieplo pozdrawiam i usmiechu na caly dzien zycze:D