Problem natury długiej

Tak....ja i moje pomysły. Problem natury długiej to nic innego jak dylemat włosiowy. Jak u kazdej kobiety dylemat nie do rozwiązania. Bo mamy....

...długie i krótkie.

Chciałabym bardzo ale to bardzo bardzo mieć włosy długie. Wiatr w nich czuć, kręcić, upinać, przypinać i kombinować.Tak zwyczajnie i po prostu. Tak tu i tam. Patrzę na swoje zdjęcia z czasów ciąży kiedy miała włosy dłuższe i tak mi się chce no chce.
Za przemawia to, że mój mąż uwielbia mnie w długich włosach i bardzo chciałby, żebym znów miała chociaż takie jak wtedy w ciąży.
Problem jednak polega na tym, że rozpuszczanie dłuższych włosów to dla mnie katorga. Katorga katorg. A rozpuszczone włosy lubię. A długich rozpuszczonych nosić nie mogę....

...powinnam więc mieć włosy krótkie. No tak mogę mieć rozpuszczone i sobie mieć je jak chce. Małż mój w krótkich mnie nie lubi, a ja osobiści uważam że wyglądam nie za koniecznie. No i to układanie...tragedia.Co dzień praktycznie. No i to, że za krótkie na kręcenie, upinanie i przypinanie...ale z możliwością jedną jedyną rozpuszczenia, co moje owale twarzowe zakrywa.

I tak oto mamy wersję długą....


... i krótką....






...i weż tu człowieku bądź mądry i marz o zapuszczeniu włosów kiedy nie możesz ich rozpuścić a bardzo bardzo chcesz...

2 komentarze:

  1. Rozumiem Twój ból ;) mój przyszły małżonek też lubi mnie w długich, a ja mam tak delikatne włosy ze zahaczam o wszystko i je niszczę, wyrywam... i je ścięłam... a wesele tuż tuż i nic z nimi nie dam rady zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. moje tez pozostawiaja wiele do zyczenia:) nawet baaardzo wiele bym rzekla i tez nic z nimi sie nie da uradzi bo on po swoijemu chca i koniec:) chyba pozostaje mi tylko peruka;p

    OdpowiedzUsuń