Ciężka sztuka negocjacji

Wybraliśmy się dziś z Małżem po buty dla niego i po coś dla mamy. Mała ze względu na nadmierną ilość kataru i zbyt intensywny kaszel została z dziadkami w domu. Wyposażeni więc w całe 100zł i plastik ruszyliśmy.

Na pierwszy ogień buty Małżowe. Szysbki sprint, obejrzenie wszysatkiego dookoła i w końcu decyzja. Chce te a nie tamte. Rozmiar sięzgadza, na nodze tez. Pytamy
"Ile?"
Na co sprzedawca "110zł"
Na co Małż "Ja mam 100"
Na co on "105"
Na co Małż do mnie "Masz 5zł?" Oczywiście nie miałam nic oprócz plastiku.
Małż "Nie mam"
On "Dobra stówa i buzi od żony"
Małż "O nie"
On "100 ZŁ i buzi"

To dopiero są twarde negocjacje. Ja się uśmiałam, bo Małż miał minę bezcenna i dodam tylko, że buty mamy w domu...bez żadnych organoleptycznych dodatków;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz