Na samym dnie

Dziś ja matka-wariatka wznosząc się na szczyty tygodnia roboczego upadłam na samo dno otchłani zmęczenia. A to ma swoje skutki mniej lub bardziej poważne...

Po pierwsze ubierając dziś dziecko do wyjścia założyłam mu prawy but na lewą nogę i chciałam powiedzieć dziecięciu, że źle buta zakłada. Tak jak by one rzeczywiście coś zawiniło.

Po drugie rękawiczka dziecięcia wisi dzięki mnie na włosku ostatnim (o zamiast włosku chciałam napisać wosku...:/). Tak jakoś pociągnęło się tu, wyciągnęło tam i tak dynda. Po prostu.

Po trzecie w czasie jazdy samochodowej straciłam kontakt z rzeczywistością na tyle na ile jest to możliwe podczas snu. Obudził mnie żołądek w supeł się zwijający podczas pokonywania pagórka nie widocznego gołym okiem ale odczuwalnego pod kołami. No po prostu pięknie nie słyszeć kiedy dziecię mówi po raz enty "Mamo daj psikota".

No i po czwarty chyba najbardziej świadczące o upadku totalnym....a ujrzałam to dopiero wtedy kiedy zmieniałam obuwie zimowe na bardziej wygodne do chodzenia po pracy. I co się okazało.....moje skarpetki żyją własnym życiem. Jedna okazała się bladoróżowa z wyłożeniem wnętrzności lewych na prawe...a druga prawie biała bo już odrobinę wyblakła po praniu....hmmmm.


Hmmm ciekawe jak nisko jeszcze dziś upadnę...a w planach wizyta u alergologa z Małą. Obym pamiętała jak się nazywamy;)

8 komentarzy:

  1. Z moimi skarpetami jest podobny sajgon :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszamy do konkursu. Do wygrania body.
    Link do konkursu to: http://blog.naszkoliberek.pl/konkurs-swieta-i-po-swietach/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kiedys miała podobnie z tym że wzorki pomyliłam:-p Ogólnie skarpeta była biała ale jedna miała napis sport a druga jakies paseczki:-p

    OdpowiedzUsuń
  4. skarpetki mają tendencję do bycia pokarmem pralek..tak więc dwie różne skarpetki to u nas standard :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie rozumiem czemu jeszcze nikt nie wymyślił pralki z funkcją odnajdowania i parowania skarpetek :/

    OdpowiedzUsuń