Tak. Jestem wdową. Od wczoraj. Zupełnie niespodziewanie się to stało. Ale czy tak naprawdę to kiedyś dzieje się spodziewanie? I choć na wdowę powinnam być jeszcze za młoda jednak ją jestem. Dołączyłam do grona.
Otóż stało się to wieczorem. Stało się to w sypialni. I nie, nie wtedy kiedy magia się dzieje. I nie, nie był to zawał z nadmiernego wysiłku.Ja jak zwykle sie uwalilam a Małż mój przyszedł pocałować na dobranoc me schaby,
a może gnaty, jeden pies. Przyszedl i stało się. Przyszedł i wdową mnie uczynił.
A przyczyną tego oto wydarzenia jest Thiocodin.
Niby niepozorny i mały ale namieszać potrafi.
Otóż Małż do.lekarza nie poszedł. Ale za to do apteki mnie wysłał. Miałam kupić coś na chrych to kupiłam ten Thiocodin. Musi być niezły
skoro lista skutków ubocznych zawiera się w połowie tego metra co to ulotkę o
leku stanowi.
No ale wziął. Wziął go. Połknął. I liczył na cud. A kiedy wieczorem przyszedł do mnie...kaput.
Małż: Wziąłem tabletkę i co?
Ja: No co co?
Nic.
Małż: No właśnie nie przeszło. Dalej kaszle.
Ja: A ty myślisz, że po 5 minutach Ci przejdzie? Że stanie się cud? Weź bądź poważny.
I tak.oto stałam się wdową po nadziei Małża na 5 minutowe wyleczenie...po
cudzie.który nie nadszedł....po lekach i ich mocy cudownej. Wszystko to is ded. Rzeczywistość niestety bywa inna. A może trzeba było kupić niebieską tabletkeę)? Może efekt by był w 5 minut, a ja bym wdową nie została;)... Eh chłopy.
A tak.wygląda wdowa udręczona ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też łykam te tableteczki :)
OdpowiedzUsuńa działają w 5 minut:)?
Usuńbo muszę Małżowi przekazać, że on po prostu ma normalnie;)
a i ponoć są bardzo dobre:)
z tymi lekami to trzeba uważać coby w drugą stronę nie działały ;)))) Syrop z cebuli mu zrób
OdpowiedzUsuńon już tak gruźlikuje, że syrop z cebuli nie udźwignie:/
Usuńw tej pracy to chyba wesoło jest?? ;)
OdpowiedzUsuńoj tak;p
Usuńokresowo wesoło;p
albo okład z "młodych" piersi :D
OdpowiedzUsuńto działa w 5 minut :P :)))))
oho...boję się proponować, bo będę musiała okładać non stop;)
UsuńLovam cię haha
OdpowiedzUsuńoh dziękuję...zarumieniłam się:)
UsuńWesoła ta wdówka
OdpowiedzUsuńudręczona.
UsuńTy to taka pozytywna wariatka jesteś! ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba było kupić chłopu te niebieskie tablety... oj weszłoby w niego życie, weszłoby jak nic!!! ;P
no i bym miała noc bezsenną a do sleep boxa nie wpadnę dziś no;p
Usuń:D you made my day:) jak zawsze. Lecę nadrobić serial!
OdpowiedzUsuńzapraszam,zapraszam:)
Usuńheheje ,początkowo myślałam ,że naprawdę owdowiałaś :D
OdpowiedzUsuńno jeszcze nic mi o tym nie wiadomo;p
Usuńwesoła wdówka :)
OdpowiedzUsuńa nie udręczona;)?
UsuńOj skąd ja to znam :) Mężczyźni jak chorują, to zawsze muszą umierać od kataru? A podobno to my jesteśmy ta słaba płeć.
OdpowiedzUsuńmój to jednak bardziej Zosia Samosia;)
UsuńHaha!!- zdjęcie z wiatrakiem przekracza moje zdolności percepcji :)
OdpowiedzUsuńbo ja jestem miss klimatyzatora;p
UsuńMatko jedyna! Pierwszy raz jestem na Twoim blogu. I co czytam? Że wdową zostałaś... Pierwsza myśl - no kurde! musiałam tak trafić?!? a ja wrażliwa jestem i się poryczę i tyle tego będzie...
OdpowiedzUsuńA tu... czytam dalej... Ufff... Wdowa po nadziei...
Brawo za wpis, idę czytać dalej :)
A... i kondolencje składam z uwagi na powyższy stan rzeczy :)
Magda ( http://mateuszkowy-blog.blogspot.com/ )
cieszę się, że łez oszczędziłam Ci Mamuniu:)
Usuńa stan rzeczy...no ciężki temat, no;)
Jednoczę się w bólu...
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
Usuń