29 listopada 2013

Zdecydowanie

Która mamuśka dziewczynki nie zna różowych kucyków Pony? Ja przynajmniej takiej nie znam. Mamusiek już to rola, żeby raz na jakiś czas (a najczęściej raz na jeden dzień) zatopić się w krainie przyjaźni z kuckami o mocy przeogromnej.Więc i ja się zanurzam.


Poznałam dzięki temu Pinki Pie, Raindbow Dash, Apple Jack, Rarity, Flattershy. Całkiem przyjemna ta pięcio konikowa banda a Mała je uwielbia. Na tyle na ile potrafi wymawia te skomplikowane zangielszoczone nazwy.

Ostatnio w drodze do domu i szybkich zakupach stała się posiadaczką książeczki o kucykach. Nie była to byłe jaka książeczka, bo z puzzlami. Powrót do domu upłynął Nam więc pod znakiem rozmów o puzzlach i konikach.

Mała: Mamo spójs to jest Rajngoł Dasz
Ja: Jest, no jest.
Mała: A to Apfel Dżak
Ja: Tak jest, Appel Jack i jej jabłka.
Nagle zza kierownicy odzywa się Małż: Misiu mów poprawnie. Rainboł Dasz.
Mała: Rajngoł Dasz.
Małż: Nie, nie, nie Niuniu. Rainboł Dasz?
Mała: Raingoł Dasz.
Małż: NIe  Niuniu. Mówiłaś lepiej. To nie Rajngoł tylko Rainboł.

I to chyba było dla Małej za dużo. Zamknęła z impetem książkę, nastroszyła piórtka i wypaliła do Małża ze złością.

Mała: Ja jus skońcyłam lozmowy na ten temat!

No ta to sobie w kaszę dmuchać nie da. Od dziś na każde irytujące Małża zapytanie lub stwierdzenie odpowiedź tylko jedna: Ja już skończyłam rozmowy na ten temat. Oczywiście do tego odpowiednio zbudowane napięcie i sceneria, no i gestykulacja z mimiką w parze.

No w końcu, w końcu ktoś matkę nauczy (już zaczął uczyć) jak z chłopami trzeba postepować! Mała na prezydenta;)