Bywają takie dni jak dziś. Takie dni, kiedy Małż doprowadza mnie do szału okrutnego.
Zaczęło się od tego, że się nie wyspał. Biedny. Wstawanie o 9 rano to naprawdę ogromna tragedia. A możliwość, zalegania w łóżku do 9:30 to już w ogóle. W takich warunkach człowiek nie ma szans się wyspać. Nie ma takiej fizycznej możliwości.
Także tak to wygląda. Małż zwlókł się z łoża o godzinie 9:30 z zastrzeżeniem, że się nie wyspał. Rzutowało to na cały dzień. Cały calutki.
Warczał na wszystko i wszystkich. Warczał non stop. Czasem ciszej a czasem głośniej. Czepiał się wszystkiego. Nawet żyrandola by się przyczepił, gdyby mógł. Na szczęście nie mógł.
A to obiad nie taki, a to Mała nie tak się zachowuje, a to pranie nie takie, a to ciasto nie takie, a to kurz krzywo starty, a to kołdra się zagięła, a to jeszcze miliony, tryliony a nawet miliardy innych rzeczy. No jakaś tragedia. Chciałam go spać wysłać. No chociaż na drzemeczkę krótką, żeby mi i Małej było lżej. Nie dało się. W ciągu tego jednego dnia przeszłam tysiąc różnych faz od próby ugłaskiwania i pocieszania, poprzez irytację na wodzy do okrutnej chęci przylutowana mu na maksa.
Pod koniec dnia kiedy już moje nerwy były strzępami strzępów zapytał mnie co by się stało, gdyby pomieszał sobie dwa musujące suplementy. Ja już byłam taka wkurzona, ze naprawdę miałam ochotę wystawić go na balkon.
Ja burcząc: A se pij ile wlezie. Pij, pij ale jak padniesz to nie bedę podnosić.
Małż: A pewnie, że nie podniesiesz, bo mnie nie kochasz jędzo Ty.
Ja: To chyba Ty mnie nie kochasz i chcesz mnie do grobu doprowadzić tym gadaniem i zrzędzeniem. Idź Ty już spać.
Małż: Ja? Ja Cię nie kocham? Ja?!?!?!?! Ja Cię właśnie kocham. Nerkę bym Ci oddał, wątrobę bym Ci oddał, serce bym Ci oddał, ba nawet jajca bym Ci oddał jak by trzeba było. Wszystko, bo Cię kocham.
No i po tych słowach najpierw się uśmiałam na wizję dosztukowanych jaj a później...poźniej roztopiłam się jak masło na gorącym toście. Jeśli facet chce Ci oddać swoje jajka, to wiedz że to musi być miłość:)
PS. I ja oddałabym mu swojej jajniki, ba i cycki w gratisie bym dorzuciła! Ot i co!
Miłość!
Etykiety:
Łóżkowe małżeństw rozmowy,
Małż,
miłościa,
mój mój MÓJ!,
słodko-pierdząco
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Ale patrz. Wystarczy że chłop powie, ze kocha i jakoś to w miarę zargumentuje, a my od razu całe jego. Za miękkie jesteśmy doprawdy!
OdpowiedzUsuńKochana właśnie tu chodzi o to, że ot nie JAKOŚ. To JAJKA!
UsuńCzyli kochasz go za te jajca do oddania;) Każdy argument dobry :D:D
UsuńOj tam oj tam. Upraszczasz;)
UsuńKocham go za caloksztalt ale ujmuja mnie tez szczegoly:)
Ooo how sweet :D
OdpowiedzUsuńA jak;)
UsuńWłaśnie zapytałam męża czy kocha mnie na tyle, że by za mnie JAJKA oddał. I... no mówi, że oddałby :) To chyba też kocha :) hihi Ale tak w ogóle to chyba coś w powietrzu musi być, bo mój też jakiś zmierzły cały dzień łaził... :/
OdpowiedzUsuńMoze jakis wirus "ugryz w dupe";p
Usuńale potrafia byc romantyczni jak chca;p
cóż , kto się czubi ten się lubi ... ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak;)
Usuńno piękne wyznanie!
OdpowiedzUsuńJa bym macice mogła oddać. I jajniki również - szczególnie w TE DNI w miesiącu ;)
o w TE DNI to by było dopiero mega wyznanie;D
Usuń