Małż: O fakin szit.
Ja: Co, co się stało?
Małż: Nie ma neta. Nie ma neta.
Ja: Tragedia po prostu. Nie działa Ci internet.
Małz: No. Tragedia.
Ja: Śmierć, śmierć okrutna.
Mała tylko słucha rysując sobie troszeczkę. Nagle wstaje i wychodzi z salonu. Po 30 sekundach, może 60 słyszymy szloch. Najpierw cichutko i spokojnie. Później coraz głośnie, a na końcu regularny płacz Małej. Ryk. Małż idzie do niej.
Małż: Co się stało?
Mała: Jest mi smutno.
Małż: Ale czemu kochanie?
Mała: Bo ja nie chcę zebyś umielał.
Małż: A kto Ci powiedział, że ja umieram?
Mała: Mama.
Małż: Jak to mama Ci powiedziała?
Mała: No tak. Powiedziała ze nie działa Ci intelnet.
I wszystko jasne. Męska śmierć po prostu. Męska śmierć i Mała logika. Na szczęście dała się przekonać i dała sobie wytłumaczyć, że z końcem internetu nie kończy się tata. I tak oto trwamy dalej w trójkę, w tym naszym cyrku na kółkach.

ojojoj chwilkę mnie nie było, a tu takie zmiany :) ale ładnie
OdpowiedzUsuńNo nieźle dziecko wkręciłaś :)
jak dobrze, że ten tata się nie kończy z dostępem do neta :)
OdpowiedzUsuńinaczej musiałabyś na lewo, od siąsiada :D
Słodkie Potwory dzięki;)
OdpowiedzUsuńA co do dziecka..nie wiedziałam, że tak poważnie to potraktuje.
Yendza wyobrażasz sobie minę sąsiada, kiedy otwiera drzwi a tram w progu ja z błagalnym wzrokiem i tekstem "Poproszę odrobinę internetu, bo muszę podłączyć męża do aparatury";)?
OdpowiedzUsuńDzieci to mają rozumowanie :D U nas też jest lament i płacz jak internetu nie ma :)
OdpowiedzUsuńfaceci;)
OdpowiedzUsuńU nas jak kończy się internet to następuje śmierć obydwojga dorosłych:-p i to taka poprzedzona drgawkami;]
OdpowiedzUsuńu Nas jeszcze nie ten etap;)
OdpowiedzUsuńzresztą mamuśka się odstawia do źródełka;p
Hahaha u nas z internetem to było by raczej odwrotnie - to ja bym rozpaczała :D
OdpowiedzUsuńoj...w razie co, bym Cię ratowała z kablem:)
OdpowiedzUsuń