Wiatr wieje i głowę urywa, a ja postanowiłam pomalować świat na kolorowo. I swój i Małej.
Najpierw miałam to robić drukując kolor tu i ówdzie. Niestety. Nie udało się. Ktoś mi "napluł" na kartkę w wordzie. I tak oto z Kazikiem swym odkryłam dziś tajemnicę drukarki....
Ja: Kazio, ktoś mi napluł na kartkę w wordzie.
Kazio: To niemożliwe.
Ja: Możliwe (pokazuje dowód zbrodni).
Kazio: Ja wiem. Ja wiem, kto Ci napluł. W drukarce mieszka człowiek, który pluje atramentem.
Ja: To ma sens.
Kazio: I dlatego, jak moja przestaje drukować to tak sapie.
Ja: Sapie i dyszy, bo się chłop zmęczył!
Także tajemnica drukarki odkryta.
Żeby chłopa nie męczyc to świat kolorem w ubraniach pomalowałam.
O tak;)
Szafiarka ze mnie, jak kozia dupa trąbka, więc aparatu brak i telefonem fotki poooosżły;)
Małż się natrudził;)
Muszę się ogarnąć i w końcu foty prawdziwe zrobić no:)
A z Małą dziś w zestawie tak oto wyglądałyśmy:)
Siostry prawie;)
PS. I wy pomalujcie swój świat, gdy za oknem tylko deszcz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz