Wstałam rano i otworzyłam oczy. Spojrzałam w lustro całkiem zaspana. Z poczuciem, że kładzenie sie spać o północy od czasu do czasu mi służy. Mały buziak osłodził ten północny maraton. Wspólne mycie zębów i śniadanie. Taka zwykła rutyna. Może z nieco wiekszą liczbą osób przy stole. Rozmowa, smiech i czerwona herbata w kubku. Trochę jojczejący Małżon i nieco zbyt szalona Mała.
Tak dziś zaczęłam dzień.
Kolejny dzień kolejnej części mojego życia. Kolejna dekada rozpoczęta i kolejne znaki zapytania przede mną.
Kolejny dzień, w którym mam do zrobienia to czy tamto. Dzień, który nie różni się od innych niczym szczególnym. I ja nie różnie się od siebie wczorajszej niczym szczególnym, jestem tylko rok starsza. Chciałoby się napisać mądrzejsza i dojrzalsza, ale jedna noc to za mało, żeby dokonać takich cudów;)
Wciąż mam te same szalone pomysly. Wciąż mam ten sam gust i podobają mi się rzeczy, które mnie otaczają. Wciaż ten sam mężczyzna jest u mojego boku. I dziecko wciąż tak samo gadatliwe i malutkie:)
No nic sie nie zmienilo poza odpowiedzią na jedno pytanie. Ile mam lat? Dumne trzydzieści. Okrąglutkie, tak jak ja.
Poszliśmy dziś na spacer.
Wiem do czego zmierzałam w ogóle, ale nie obierałam kierunku. Raz pod górkę, a raz z górki. Ludzie mijali nas zupełnie przypadkowo. Jedni uśmiechali się pod nosem, inni patrzyli gdzie ta trójka zmierza, a jeszcze inni omijali nie zwracając uwagi. A my szliśmy dalej. Przed siebie. I kiedy nie koncentrowaliśmy się na celu spaceru mijał on jak mgnienie oka. I trasa przyjaźniejsza byla. Bo co z tego, że pod górkę jak maki rosły? Co z tego, że wertepy jak zieleń dookoła?
Kiedy cel nie jest centrum uwagi jego osiągnięcie jest łatwiejsze, a poczucie przebytej drogi jakoś cudownie maleje. I cieszy wtedy każdy mijany kamień i każda napotkana mucha. A najważniejsze, że jest czas. Czas, żeby to dostrzec.
Jest chwila oddechu pomiędzy początkiem i końcem.
Jest nie wiem pomiędzy tak i nie.
Jest głos normalny pomiędzy szeptem a krzykiem.
Jest przestrzeń, której możliwości są nieograniczone.
I właśnie to pomiędzy sprawiło mi dziś najwiekszą frajdę.
I właśnie to pomiędzy jest dziś kluczem.
W koncu jestem dumną trzydiestką pomiędzy.
Gdzieś pomiędzy dziecięcym uśmiechem, a srebrną madrością.
Gdzieś pomiędzy z nieograniczonymi możliwościami....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz