Niedaleko pada jabłko od
jabłoni. Prawda znana nie od dziś. Nie od dziś powtarzana i nie od dziś dostrzegana
w rzeczywistości.
Mała również padła nie
daleko. Po mnie ma umiłowanie do zakupów, strojenia się, perfum, torebek i
czytania książek. Poza tym robi takie same dzióbki jak i ja robię, jest szalona
i pozytywnie nastawiona od życia.
A po tacie? Co ma po tacie?
Ano trochę się okazuje, że ma.
Jest rano. Zbyt rano,
żeby Mała jeszcze do przedszkola szła, ale trzeba było przyjechać bo tatuś do
pracy musi wcześniej. Idziemy więc do mojej pracy. Mała siada przy biurku i
chce pracować. Ja odpalam kompa. Na ekranie pulpitu tapeta….
Mała patrzy zdziwiona.
Patrzy, patrzy.
Mała: Mamo, kto to jest?
Ja: A jak myślisz kotku,
kto to może być.
Mała: No nie wiem.
Jezus?!?
No to mam dwóch Jezusów w
domu. Albo jestem świętą za życia albo totalną grzesznicą.
I sama nie wiem co lepsze ;)
Zdecydowanie grzesznicą, skoro potrzebujesz aż dwóch Jezusów ;) Cudne ma te loczki. I ja też mam w robocie Lulencję na tapecie ;)
OdpowiedzUsuńej oni sami sie przypaletali. Jestem lepem na Jezusów ;) za niedługo będzie dwojka na ekranie;)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że gratulować możemy?
OdpowiedzUsuńPiękne loki - niestety moje dzieciaki z włosami wdały się we mnie - sztywne i proste. A tak mi się marzyło jedno z nich choć lotate po tacie... Ech, życie :)
nie, nie..dwójka u Debiutującej:)
OdpowiedzUsuńJa pozostaję z dwójką Jezusów;p