7 listopada 2014

Włosy czy cycki?


Jaki stosunek macie do swoich włosów?

Dziwi was zapewne to pytanie, bo jest ni z gruchy ni z pietruchy, ale jakże ważnym stało się przyczynkiem do dyskusji intelektualnej. Do rozważań egzystencjalnych i rozważań o kanonach piękna.

Ja generalnie do swoich włosów stosunek mam nijaki. Jasne, że chciałabym żeby fajnie wyglądały i się prezentowały ale niestety moje są złośliwe i żadne układanie im nie pomaga. Zawsze są jak siano po skoszeniu. Schną po swojemu i już zostają w tych dziwnych pozycjach. 

Jeśli o kolor chodzi to tutaj pełen spontan. Nie boję się farbowania i wielokolorowa w życiu byłam. Od czerni do blondu z zaliczeniem etapu czerwieni. Takie lekkie szaleństwa. Decyzję o zmianie koloru i fryzurze zawsze podejmuje spontanicznie. Bez planowania. Taki wiatr i wicher w jednym. Ostatnio jednak dzięki metamorfozie fryzury koleżanki M, Kazik zaczął mnie namawiać na obcięcie.

Kazik: No Karol obetnij.
Ja: Zobaczymy. Na razie chyba chce pofarbować.
Kazik: Nie farbuj, nie niszcz, tylko obetnij.
Ja: Zobaczymy Kaziu.
Kazio: Ale nie farbuj, bo będą brzydkie.
Ja: Kaziu to tylko włosy.
Kaziu: Nie to Twoja wizytówka. Najpierw są włosy a później cała reszta.
Ja: Nie Kaziu, u mnie najpierw są cycki a później cała reszta.
Kaziu po chwili zastanowienia: Hmmm, no tak, jak są cycki to rzeczywiście.


Także moi drodzy co jest najpierw włosy czy cycki;)?