Ostatnio
znów mam troszkę więcej czasu i znów staje się molem książkowym. Sięgam po to
co mnie zainteresuje, albo przykuje moją uwagę. Jednak jestem też w temacie
książkowym bardzo, ale to bardzo bezwzględna. Jeśli po paru pierwszych stronach
książka nie wciągnie mnie i do siebie nie przywiąże odkładam ją bez cienie
żalu. Tak, tak nie czytam „bo zaczęłam”, nie u mnie te numery.
Ostatnio
w ręce moje wpadła książka Marcina Prokopa „Jego wysokość Longin”. Już przy
mojej ostatniej wizycie w Empiku wpadła mi w oko. A kiedy trafiła w moje ręce
okazało się, ze to strzał w dziesiątkę.
Longin mieszka w kuchni (bo jego
pokój to właściwie kawałek kuchni, w której tata wydzielił dla niego miejsce),
uwielbia bawić się resorakami (nawet nie mówcie, że nie wiecie, co to jest!), a
jego marzeniem jest nowiutkie atari (no dobra, tu podpowiedź: to ma joystick i
można na tym grać w gry). Nie lubi zabawy w chowanego, bo zawsze jakoś wystaje
– a to głowa, a to ręce, a to nogi. A poza tym zawsze wpakuje się w jakieś
tarapaty (ale słowo, wcale nie specjalnie!). Na pewno byście się dogadali!
„Jego
wysokość Longin” to książka dla dzieci i dla dorosłych. Szalone przygody w
świecie PRL-u, to całkiem niezła mieszanka. Do tego bardzo lekkie pióru Marcina
Prokopa i mamy duet niesamowity. Spokojne czytanie książki? Nic z tych rzeczy.
Ciągły uśmiech na twarzy i seria przygód sprawia, że nawet człowiek nie zauważy
kiedy docieramy do końca.
Dla
większych to powrót do czasów już zapomnianych, to również próba poznania
naszych własnych dzieci. Dla młodszych to niesamowita przygoda. To świat
najpierw chłopca, później chłopaka. System odwracania matczynej uwagi, generalskie
oficerki, zakazane programy dla dzieci i niesamowite zastosowanie krawata to
tylko niektóre z rzeczy, jakie można w książce odnaleźć.
Jeśli
szukacie pomysłu na prezent albo sposobu na uśmiech i ocieplenie w te zimowe
wieczory i nie tylko, mogę z czystym sumieniem książkę polecić. Ja już wiem,
jak w razie co mam naprawić karoserię w samochodzie Małża, żeby nie zauważył
potencjalnych szkód. A jak podskoczy to i będę wiedziała jak bombę
skonstruować;)
Do
tego wszystkiego dorzucę niesamowite ilustracje utrzymane w klimacie książki,
których autorką jest Joanna Rusinek i mamy już komplet. Bardzo wciągający
komplet. I tylko żal, ze tak szybko się kończy.