Nadchodzi noc. Ciemność i wszystko dookoła się wycisza.
Uspokaja. Świat zasypia.
Zasypiać i ja mam ochotę. Kładę się więc do łóżka. Zmęczona,
szczęśliwa że dzień się kończy. Wtulam się w kołdrę. Czuję jej ciepło i
dopływam. Nawet nie zauważam kiedy Małż kładzie się koło mnie.
Koło godziny trzeciej (półprzytomnie też da się godzinę
sprawdzić) coś gramoli się z mojej lewej. Gramoli i gramoli. Mały włochaty
łepek mości się pod moją brodą. Przyszła Mała. I w tym właśnie momencie zaczyna
się. Nocne Polaków rozmowy.
Mała z jednej strony na mnie uwala się z całej swej siły.
Małż z drugiej odpycha nogami. Ścisk, gorąc i masakra. I matka zasnąć nie może.
Nic a nic.
Nagle, gdzieś między 3:15 a 3:20 Małż z impetem przewraca
się na swój lewy bok z mojej strony prawej. I mówi…
Małż: Wezmą mnie do woja. Wezmą mnie na służbę. Wiesz?
I wtedy Mała wczuwa się w sytuację i melodyjnie, a właściwie
śpiewająco odpowiada ojcu…
Mała śpiewając: Zaraz pod drzwiaaaaamiiiii.
Małż dłużny nie zostaje. Nic a nic.
Małż: A którędy mają wyjść? Dupą?
A ja gdzieś po środku. Totalnie ściśnięta, ugotowana i
zupełnie już przytomna.
Nocne Polaków rozmowy. Wsłuchaj się w noc!