Wchodzimy w okres przeziębieniowy, pociągający
i chrypiący. Niestety. Dwa razy do roku okres ten szczególnie daje o sobie
znać. A jak te wszystkie atrakcje to i…lekarz. Przychodzi baba do lekarza…zdecydowanie
mogłabym być babą z kawału. Czemu? No odpowiedź jest prosta.
W zeszłym miesiącu umawiam się na wizytę
kontrolną z nogą własną. Umawiam się online (najlepsza możliwość ever). Koduje
sobie w głowie datę, żebym wiedziała kiedy mam logistycznie planować. W końcu
Małż na drugą zmianę, my jeszcze wtedy na urlopie. Data więc zakodowana
została, babci poproszona o pomoc.
Dnia zakodowanego wszystko szło zgodnie z planem.
Mała u dziadków, matka w drodze do lekarza. Wchodzę do przychodni, siadam na
krześle i zaczynamy proces.
Ja: Dzień dobry, jestem umówiona na dziś z
doktorem X.
Pani: Dzień dobry. Dowód poproszę.
Podaję dowód, Pani zaczyna poszukiwania.
Pani: Z doktorem X?
Ja: Tak.
Pani: Na dziś?
Ja: Tak.
Pani: Ale na pewno na dziś?
Ja: Tak. Dostałam nawet od Państwa maila potwierdzającego.
Zaraz pokażę.
Wyjmuję telefon, loguje się na poczcie,
odnajduję maila i zaczynam czytać.
Ja: Yyyyyyy. No jednak nie na dziś tylko na za
tydzień.
Na szczęście moje miejsce tego dnia też było,
bo ktoś w ostatniej chwili zrezygnował. Musiałam tylko poczekać 3 godziny. No
nic to, w końcu przychodzi baba do lekarza ;)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz