Jak podnieść temperaturę w związku

Bycie z kimś to trudna sztuka. Kompromisy, docieranie się. Ja czasem mam ochotę swojego męża wystawić na balkon i zamknąć drzwi, i zasłonić rolety. Bardzo szczelnie. Tak po prostu jest. Nie zmienia to jednak faktu, że kocham dalej szalenie. Dziś zupełnie przypadkiem temperatura między nami wyraźnie wzrosła. Z takiej codziennej weszła poziom wyżej. Jak? To proste wystarczyłam ja, on, ulica i zbieg okoliczności.


Wyszłam z pracy jak zawsze. Wiedziałam, że moje dzieciaki jadą do babci czekać na mnie, a ja ruszyłam kontrolnie do lekarza. Zadzwoniłam do małża żeby ustalić szczegóły i ruszyłam na przystanek. Czekając na światło zielone zobaczyłam mojego go. Spojrzałam na niego, on na mnie. Uśmiechnęliśmy się oboje do siebie lekko.


Kiedy światło się zmieniło oboje ruszyliśmy przed siebie. Ja patrzyłam na niego, on na mnie. Żadne z nas nie odezwało się.


Kiedy mijaliśmy się Małż złapał mnie w pól, pocałował, uśmiechnął się i każde z nas poszło w swoją stronę. Bez słów. On odwrócił się żeby na mnie spojrzeć. Ja odwróciłam się jak byłam już po drugiej stronie ulicy. Ludzie patrzyli na nas cały czas.


Jak dwójka nieznajomych zafascynowanych sobą. Wpatrzeni w siebie. Nie zmącona sytuacja słowami. Zrobiło mi się gorąco. Napisałam mu jeszcze sms, że właśnie całowałam się ze świetnym gościem na światłach.


Niby nic, a jednak coś. Zbieg okoliczności, delikatna gra między nami. To lubię. Rzygam teraz tęczą, a za chwilę przytulę się do mojego księcia z bajki, chociaż wolę go w wersji fajnego gościa, z którym całowałam się na środku ulicy ;)


Polecam :) Czasem taka chwila, gra, brak słów daje więcej niż tysiące kwiatów, czekoladek i innych dodatków :) Czekam, aż znów spotkamy się jako nieznajomi gdzieś pośrodku wielkiego miasta, a może i nawet pośrodku niczego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz