Mamo, zrozum to!

Nie wiem jak u was ale u mnie w domu prowadzimy ciągłe walki. Walki o porządek, a właściwie o wykonywanie go. W jednym specyficznym miejscu. Pokoju Małej.

Jeśli ja mam tam sprzątać wszystko jest ok. Jeśli Mała ma przejąc za to odpowiedzialność to wtedy dzieją się sceny dantejskie. Po pierwsze zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia. Po drugie zawsze jest porządek. Po trzecie trzeba zastosować odpowiednią technikę, czyli wszystko upchać w róg, w który matka nie zagląda. Numer trzy już traci na mocy, bo niestety nauczona matka zawsze zagląda we wszystkie kąty.

Dziś nie mogło być inaczej. I owszem. Zajęłyśmy się sprzątaniem razem. Ja książeczki w szafie, ona biurko. Sprzątamy, sprzątamy. W końcu ja swoja część zrobiłam i zostawiam ją samą z resztą. Jej pokój, więc niech o niego dba. Ja biorę się za sterty pourlopowego prania.

Wszystko idzie niby gładko. Ja piorę, ogarniam kuchnię, przedpokój a u Małej cisza. I nagle słyszę, jak coś rysuje.

Ja: Niuniu sprzatasz?
Mała: Taaaak.
Ja: No jak tak, jak rysujesz? Przecież słyszę.
Mała: Mamo, daj spokój. Musze coś teraz pilnie narysować. Przecież pasja mnie wzywa, a ja muszę podążać za nią! Mamo zrozum to!

Musze przyznać, ze mnie wmurowało. No bo jak mam z pasją walczyć? No jak? Da się? Chyba nie i trzeba słuchać jej głosu. Pokój poczeka, a ja z nim!

Ps. Właśnie przyszła po zmiotkę, pozmiatać pod biurkiem. Łączy pasję z praca, wróżę jej karierę ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz