Matkę zachcianki dopadły. Bez mdłości porannych, bez pęcherza niecierpliwego, bez bólu kręgosłupa i innych takich co to od razu na myśl przychodzą. Matka ma zachcianki. Same, zwykłe proste. Zachcianki.
Matka bardzo chciałaby móc przejść suchą stopa po trawniku, kiedy śnieg go już okupować nie będzie. Matka chciałaby wtedy w gówno psie nie wdepnąć, bo jakież to piękne gówniane wykwity funduje nam śnieg co się topi. Nagle na świat wyglądają piękne psie bobki, co to właściciele ich właścicieli rdzennych i owszem pozwolą naprodukować ale żeby już je wyrzucić i dać trawie oddychać to niekoniecznie.
Matka bardzo by chciała, żeby jej Mała nie jadła śniegu. Pół biedy jak on jest biały i świeży jak bułeczki w piekarni. Pół biedy. Mała jednak woli ten brejowaty, najlepiej prawie czarny w porywach do żółtego. I nic nie pomaga tłumaczenie, że kura na niego nasikała (musi to być kura, bo kura respekt wzbudza). Nic a nic. A niech i kura se tam sika, o ile ona w ogóle sika. Nie chcę nawet myśleć co i co narobiło w ten śnieg koloru mahoniowego.
Matka bardzo chciałaby zabić swój budzik. Zabić na śmierć, szczególnie wtedy kiedy drze mordkę swoją o tej 5:15. Skandal, tak się drzeć w obcym domu.
Matka bardzo by chciała nie widzieć tego co widzi w niektórych
sytuacjach i nie słyszeć tego co słyszy w innych. Bardzo by matka
chciała oj bardzo!
Matka bardzo by chciała nienawidzić koli, lodów, czipsów i innych tych wszystkich złych. Ba nawet matka ich nie nawiedzi. Kole w mordę leje. Czipsy zdusza w zarodku gniotąc je zębami. Lody liże szybko, po to by udawać że nigdy ich nie było. Ciasteczka chowa w poliki na wypadek, gdyby Mała miała dorwać. No gdzieś schować muszę a najlepiej tam gdzie Mała się nie dostanie. Cukiereczki też chowam, najczęściej w zęby bo tam najłatwiej wchodzą, dziady jedne.
No ale kiedy już wszystko to, tak znienawidzone, bezczelnie zniszczę chciałabym bardzo żeby mój język i mój przełyk nieczułym były. Żeby nie puszczały dalej tych znienawidzonych, dalej i dalej do żołądka. A ten żeby nie roznosił dalej i w tłuszcz nie wpychał po to żeby schować je przed samym sobą.
Matka bardzo by chciała to i jeszcze pewnie wiele innych ze szczególnym naciskiem na ostatnie punkta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja kilka dni temu takie soczyste psie gówno przyniosłam na bucie.
OdpowiedzUsuńto trafilas okazl miesisty i dokosnaly...nono:) ja chyba wole takie bardziej wedzone jesli juz mam cos wybrac;p latwiej sie tego gowna pozbyc;p
OdpowiedzUsuńOj te zachcianki, co robią z ludzi heh...Ale się uśmiałam najbardziej z budzika drącego się o 5.15... ;)
OdpowiedzUsuńNiestety mój budzik nie ma nade mna litosci:/
OdpowiedzUsuńuśmiałam się!Świetne!
OdpowiedzUsuńa dziekuje za komplimenta:D
OdpowiedzUsuńO dodałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńmatka tylko jedna bardzo by chciała, żebyś ty już nie chciała nie chcieć i z wirem życia szła, jak koleo paulo prawi :D
Matko ja robie aktualizacje jak mi sie przypomni;p a ze wczoraj akurat byl temat o bloggerze to mnie sie przypomnialo i se dodalam, a co;p
OdpowiedzUsuńbardzo bym nie chciala nie chciec ale nie moge nie chciec nie chciec kiedy nie chce;p