Eh

Jeszcze do żłobka nie dotarłyśmy a już na antybiotyku jedziemy. Niestety klimatyzacja i dużo szaleństwa wyszły nam bokiem zapalając przy tym oskrzela.

Antybiotyk zawsze i niezmiennie mnie przeraża i nie ma znaczenie czy mam brać go ja czy może Mała a może jeszcze ktoś inny z rodziny. Nie ma to znaczenia. Samo to słowo mnie paraliżuje. Wiem jak "zbawienny" mają one wpływ na organizm i odporność. Kiedy tylko pojawia się to słowo gdzieś w okolicy mojego ucha od razu dębieje i widzę czarną masakrę. Niestety to słowo tak zbawiennie na mnie działa. Więc teraz kiedy antybiotyk zagościł w naszym lekarstwowym menue....mama czuje się załamana i przerażona tym co podpowiada jej wyobraźnia...

2 komentarze:

  1. nie ma co panikowac...nie pierwszy i nie ostatni antybiotyk przed Wami....tlumacz sobie, ze to ma pomagać a nie truc!!!

    OdpowiedzUsuń