Małe dziewczynki maja to do siebie, że przychodzi taki wiek że chcą być jak mamusie albo starsze siostry. U Nas zaczęło się od kremu. Niby niewinnie ale sami wiecie jaki był tego skutek... a jeśli nie pamiętacie to możecie przypomnieć sobie tutaj.
Później przyszła pora na noszenie torebek. Im cięższe i większe tym zdecydowanie lepiej. Zdecydowanie...tylko dla kogo? Bo na pewni nie dla kręgosłupa zwanego małym.
A jeszcze chwilę temu buty miały swoje debiuty.
Pół biedy jeśli są to cętki...gorzej jak mała czasem na obcasy się targa. Eh...życie....
O na ostatnim zdjęciu nawet się załapała torba, któa bedzie bohaterem następnego posta;)
Biegnę teraz ratować mój mały kręgosłup przed dewastacją i upadkiem.
Udanej niedzieli i odpoczynku na maksa:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jednym słowem...Mała strojnisia Ci rosnie
OdpowiedzUsuńnie da sie ukryc:D
OdpowiedzUsuńMoje Młode jeszcze półtora roku nie ma a już próbuje śmigać z torebkami i mierzy buty. Przy czym nie wynika to z dążenia do kobiecości bo buty równie dobrze mogą być mamy jak i taty ;)
OdpowiedzUsuńno to w takim razie musze obserwowac;)
OdpowiedzUsuńa tak a propos taty...jutro na blogu o skromnosci mego meza w wyborze prezentow pod choinke...mysle,ze moze byc to inspiracją dla Pan..;p
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń