Koszmar prania wieszanego

Lubię robić pranie.Najszybszy sposób na uzyskanie efektu chociaż zbliżonego do ideału.

Na robieniu prania się kończy, bo wieszanie go to moja trauma.

Nie znoszę wieszać prania, nie znoszę.

Zawsze wtedy kiedy zaczynam wieszać początki są piękne. Biorę, wieszam i rozwieszam i tyle mnie widziano...ale...ale...

Kiedy ja zajmuję się czynnością oczywistą, Mała zajmuje się czynnością nieco mniej oczywistą dla mnie w tym momencie ale bardzo oczywistą dla siebie...zabawą.

Zabawa prosta w zasadach. Prosta jak konstrukcja cepa. Ma dokładnie pięć kroków do sukcesu:

1. Podbiec do mamy kiedy wiesza pranie. W totalnej cichości ducha i ciała....

2. Wyciagnąć raczki w odpowiednim kierunku

3. Złapać co trzeba

4. Szybkim ruchem opuścić w dół

5. Uciec.

A cóż to jest to "co trzeba"?

Mamy spodnie! Najlepiej razem z majtami!

Mama ma traume a Mała i tatuś kupę śmiechu!

Wynajmę kogoś do wieszania prania;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz