Dieta Matki Polki

Wpis Matki Tylko Jednej pod wdzięcznym tytułem Dyskusja zainspirował mnie do dietetycznego wpisu, czyli słów kilka o tym jak Matka Polka, czy młoda to czy nie, się odżywia.

Dieta Polki Matki jest bardzo różnorodna. Zmienia się nie tylko w czasie i w porach roku ale i wraz z wiekiem, dziecięcia oczywiście.

Pierwsza faza to faza oczyszczania organizmu i bardziej jest wodna niż nie wodna. Zaczyna się około 4 miesiąca życia dzieciora. Czemu tak późno? Bo trzeba się najpierw psychicznie do sprawy przygotować, nastawić. Nie można tak od razu. A co wchodzi w skład tejże diety...hmmm...wszystko co płynne. Niedojedzona papka z marchewki, albo taka wypluta przy okazji kichania. Kaszka niedokończona, kaszka wyjęta małą rączką z miseczki albo kaszka nosem co pójść se chciała. Może zdarzyć się też herbatka, woda albo mleko takie czy inne. Oddane wprost w mamine usta.

Po fazie oczyszczania organizmu przychodzi faza pokarmów bardziej stałych. I tu można właściwie dwie kategorie wyróżnić. Strawne i nie strawne.

Do strawnych zaliczyć należy wszelkie niedojadki i niedociągnięcia z Małych talerzy. Może to być tak dla przykładu skórka z chleba, która nie smakuje tak świetnie jak środek, a już na pewno nie jest taka miękka. Zalicza się też tu wszelkie resztki z dywanu zebrane tudzież z innych sprzętów (i tu módlmy się aby to były tylko sprzęty domowe). Można do tego dodać też te większe porcje, które stanowczo wskazane są nie za często. Te większe zazwyczaj noszą nazwę "Cie-Nie cie", bo jak się robi to "Cie" a jak się już zrobi i podstawia pod nos to już "Nie cie". Ale jak mówię, to tylko od święta i tylko w szczególnych wypadkach np. depresji zimowej, jesiennej, wiosennej, depresji z braku czekolady albo inne takie.

Znacznie ciekawsze są te nie strawne kategorie. Tutaj to jet pole do popisu. Zaczyna się od grzechotek niewinnie do buzi małą rączką wepchanych. Niby plastik ale przez plastik można dostać się do jakiegoś pseudo groszku. Może nie my się dostaniemy ale jeśli dziecię ma uścisk szczęki buldoga to jest taka szansa, dlatego trzeba obserwacje prowadzić i dać sobie wsadzić grzechotkę raz na jakiś czas co by stan techniczny sprawdzić.

Mogą być ciasta, kanapki, torty a nawet całe kateringi z klocków tych mniejszych i tych większych. Wtedy nawet można sobie i smaki wyobrazić. Mmmm poezja. A jeśli to są klocki miękkie to zalane tą resztką wyplutej herbatki nasiąkną, rozpęcznieją się i brak głodu na dłużej zagwarantowany.

Co do płynów najczęściej są to płyny na tyle przezroczyste, że bawią się w powietrze. Są a jak by ich nie było. Nalewane z różnych stron świata i różnych garów, co z niejednego pewnie pieca jadły, w małe i zgrabne filiżaneczki. Poezja smaku i nie tylko smaku.

Czasem pod nos podtykane są Matce i jaja plastikowe i plastikowe warzywa. i owoce. I nie liczy się ich wąchnięcie, nie liczy się liźnięcie. Nie, o nie, to się nie liczy. Małe oczka muszą widzieć konsumpcję. Konsumpcję w 100% rozumianą.

Czasem trzeba też misia na patyku liznąć albo misia wprost do ręki podanego. Moze to też być jakas inna przytulanka albo coś. Czasem w przełyku znajdzie też miejsce mała skarpetka albo coś innego skarpetko podobnego. Dopuszczalny jest również sok wyciśnięty wprost z chusteczek mokrych i pięknie pachnących a na koniec wszystko to skropić się da choćby smokiem od butelki w żuchwę wciśniętym.

Nie da się ukryć, że dieta Matki Polski różnorodną jest. I co by nie mówić można jeść za niewiele a i tak się najedzonym czuć. Matka Polka, ta to dopiero ma życie;)

11 komentarzy:

  1. mój małżon nie dokańczał po maluchach, ja natomiast jak coś było dobrego to skorzystałam z okazji ich niedojedzenia :P a jak Twój małżon? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój Małżon dojada co lepsze kąski...cała reszta pozostaje mi;p

      Usuń
  2. Takiej analizy nie powstydziłby się najlepszy dietetyk!! Rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie co sluze porada;)

      Usuń
    2. chwilowo oprocz surowych ziemniorw zajadam sie pluszakami, klockami i zpaijam bawiaca sie w powietrze herbata;p bo o resztkach nie ma co mowic...ich tyle co kot naplakal;p czekam wiec az waga w dol o jakies 20kilo;p

      Usuń
  3. Czasem stosujemy też głodówkę oczyszczającą. Dziecię nie da chwili żeby cokolwiek wrzucić do pyska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sluszna uwaga:) wtedy pelen detoks i pysk suchy;)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Bo najlepsza dieta to taka zsafundowana Nam przez dzieciory;)

      Usuń
  5. uwilebiam takie wpisy bo toz to sama prawda :))

    OdpowiedzUsuń