Punkt 10:55 wynurzam się z sypialnianej jaskini. Sunę powoli do salonu z włosem rozwianym, pidżamą totalnie pogniecioną i jedną powieką odrobinę bardziej. Sunę. Głośno mówię "Dzień dobry", sprzedaj dwa buziaki i zmęczona niewyspaniem padam na kapnę. Podchodzi Małż. Przytula się i buziaka daje. Mała nie może stać obojętnie.
Małż mruczy mi prawie do uszka.
Mała: Zostaw, to moja mama.
Mała podnosi rękę żeby zaznaczyć swe terytorium wielkim plaskiem na maminy dekolt.
Ja: Nie bij mamy, mamę to boli.
Mała ręka zatrzymuje się w powietrzu a Mała główka uruchamia proces myślenia.
Mała: Hym....to może pobiję tatę.
Dzień dobry.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojcu łatwiej wpierdziel spuścić :D
OdpowiedzUsuńwydało się;p
Usuńpobudka u nas o 7:40 była :) i też tate "zlał" hah
OdpowiedzUsuńczyli cos w tych ojcach jest;p
UsuńTak czy inaczej, ktoś oberwać musi :)
OdpowiedzUsuńtata;p
Usuń