Rozmyślania poranne

Punkt 10:55 wynurzam się z sypialnianej jaskini. Sunę powoli do salonu z włosem rozwianym, pidżamą totalnie pogniecioną i jedną powieką odrobinę bardziej. Sunę. Głośno mówię "Dzień dobry", sprzedaj dwa buziaki i zmęczona niewyspaniem padam na kapnę. Podchodzi Małż. Przytula się i buziaka daje. Mała nie może stać obojętnie.

Małż mruczy mi prawie do uszka.
Mała: Zostaw, to moja mama.
Mała podnosi rękę żeby zaznaczyć swe terytorium wielkim plaskiem na maminy dekolt.
Ja: Nie bij mamy, mamę to boli.
Mała ręka zatrzymuje się w powietrzu a Mała główka uruchamia proces myślenia.
Mała: Hym....to może pobiję tatę.

Dzień dobry.

6 komentarzy: