Kiedy wczoraj po całym dniu do domu dotarliśmy każdy rzucił się w jakiś wir.
Mamuśka obstawiła gary i ubranka, wszystko na jutro łącznie ze śniadaniem dla męża. Mam przynajmniej pewność, że pieczywko ciemne i owoce wcina, czyli sumienie czyste i zdrowe.
Małżon rzucił się w wir komputerowy. Te wszystkie gierki i gry. Eh już nic nie powiem, jak tak być musi to niech będzie. Niech i on ma coś z tego żywota.
Mała rzuciła się w wir odpoczynku totalnego i dla kręgosłupa zdrowego, bo na podłodze twardej. Przykryta po same uszy swoim ciusiakiem. Badała stan swego ciała i wybadała.
Mała: głaszcząc się po pośladach: Eh dupa mi urosła.
Małżon lekko zdezorientowany: Dupa Ci urosła?
Mała: Nie cipsko mi urosło.
Małżon ze zdziwieniem: Cipsko?
Mała z przekonaniem: Ehem. I dupa mi też urosła.
Tak, w życiu trzeba być szczerym. Jak dupa urosła to wstydzić się tego nie można;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A miało iść w cycki ;)
OdpowiedzUsuńno poczekaj jeszcze chwile;p cycki zdaza wyskoczyc;p
Usuńhahaha tez bym wolała w cycki:-p
OdpowiedzUsuńa ja chyba wolalabym zeby z cycow mi spadlo;p
Usuńheheh dobre:)
OdpowiedzUsuńNiko jakie cipsko...mamę uprzejie się prosi o ładne nazewnictwo:P Pamiętam moją ciocię i jej słynne "dzieczyny umyte pelagie:P" do dziś dnia nie wiem czemu ale pelagia to dla mnie właśnie ci..:)
OdpowiedzUsuńNo to musimy sie nauczyc.nowego slownictwa:p pelagii:p
Usuń