No i zaczęła się majówka a moje 10 punktów poszło z dymem. Dzień rozpoczęty o 5:30 nie wyłączonym budzikiem a chwilę później pociągnięciami za włosy.
Jednak najbardziej humanitarną metodą dokładnego obudzenia mamy dziś było wciśnięcie jej zatemperowanej na ostro kredki w dołek tuż nad tyłkiem, który na me nieszczęście akurat się odkrył. Masakra. Boli. Nie polecam.
Kiedy już się obudziłam dokładnie Mała postanowiła dokładnie zbadać sprawę mojego strupa na ustach.
Mała: Cio to? Piepś?
Ja: Nie.
Mała: A cio to?
Ja: Kuku.
Mała: Aha, kupa.
No i wszystko jasne. Witaj majówko!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No tak- dzieci są niezawodne w budzeniu o świcie, zwłaszcza w wolny dzień! :///
OdpowiedzUsuńno właśnie szczególnie w te dni:/
Usuńu nas też tak jest: jak gdzieś rano trzeba się spieszyć to nie można synka dobudzić, a jak można poleniuchować to słyszymy za uchem: mama, tata, wstawaj!
OdpowiedzUsuńNo niestety:/
UsuńPIEPŚ, hahahahahhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNo pieps:p
Usuńjak byłam mała to wszystkim wsadzałam palce do oczu, żeby się obudzili, więc się ciesz, że Mała w te miejsca tej kredki nie skierowała :P
OdpowiedzUsuńmyślę, że to tylko kwestia czasu i dojdzie do tego że tam bardziej budzi;p
UsuńNo wiesz, z kupa na ustach spać, wstydz się ;-)
OdpowiedzUsuńwstydze sie;p
Usuń