Majówka.
Długa.
Że Nasz czterokołowiec krzyczy "czek endżin" wyjazd pozostał na poziomie dookoła domu. Kiedyś sobie odbijemy.
Jedziemy do sklepu jedziemy. I jakoś tak jakby rozmawiamy.
Mała: Eh muszę sobie Apapa kupić.
Ja: Co?
Mała: Apap.
Ja: A po co?
Mała: Musze zjeść, bo gadło mnie boli.
Ja: Aha.
Chyba lekomana mam pod dachem;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od malego wie jak sobie pomoc ;)
OdpowiedzUsuńjednak trochę mnie to stresuje;p
UsuńLeki na wyższa półkę przenieś hihihi
OdpowiedzUsuńA i owszem. Bo lekoman by wszystko tam poprzestawial:p
OdpowiedzUsuń