Dziś szybki kurs asertywności w wykonaniu Małej.
W samochodzie siedzimy. Czekamy na wizytę u lekarza (gdyby ktoś pytał...Małż mój ma tendencje do stawiania się w umówione miejsce godzinę wcześniej a nawet i wzwyż...w związku z czym często zalegamy tu i ówdzie po parę ładnych minut, godziny i życzcie Nam żeby nie dni, miesięcy i lat;p). Samochód w deszczu tonie. Mała ściągaczkę do szyb wzięła i lata z tyłu samochodu na przód wycierając szyby.
Małżon: Co Ty robisz?
Mała: Psiątam siby, wycielam.
Małżon: Nie lataj tak. Zaraz się uderzysz.
Mała: Nie udezię. Psiątam.
Małżon: Nie rób tak mówię Ci, bo zrobisz sobie kuku.
Mała odwracając się do mnie i wędrując na tylną kanapę: Mam dość już Twego gadania ojcu!
I tyle ją widział.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobre :D
OdpowiedzUsuńA z tym zaleganiem... mnie też sie zdarza, choć może nie godzinę ;)
;)
Usuńja nie lubię zalegania;p
ja też nie lubię, ale nie lubię się tez spóxniac i często niestety trochę przedobrzam ;)
Usuńspóźniać się też nie lubię;p
Usuńi tak źle i tak niedobrze;p
oj Ojcu popraw się! xD :)
OdpowiedzUsuńojcu szaleje;)
UsuńOj ten Ojcu, powinien jeszcze ściereczki dać to by kokpit na glanc wypucowała ;D
OdpowiedzUsuńbyłaby Francja - Elegancja:)
UsuńOjcu, jak mogłeś córcię tak zirytować?? :)
OdpowiedzUsuńja nie wiem co ten Ojcu sobie wyobraża!
Usuń