Biały proszek.
Biały proszek podzielony na porcje.
W małym opakowaniu.
Wciąganie tego proszku to bardzo indywidualna sprawa.
Kwestia upodobań i zdolności liżących.
Technik podstawowych jest chyba dwie. Przynajmniej ja dwie z nich znam i stosuje.
1. Zanurzanie jęzora bezpośrednio w opakowanie. Co prawda obwoluta się moczy i dużo z niej nie zostaje ale za to język ma większą powierzchnię liżącą i więcej dobrodziejstw, w postaci białego proszku, zgarnia.
2. Palec. Palec co grzebie do samego dna. Najpierw odpowiednio zmoczony, czytajcie pośliniony. Później w opakowanie zanurzony. Również "przyciąga" biały proszek ale zdecydowanie mniej, bo mniejsza powierzchnia.
No i ostatnio Mała poznała proszek biały.
Proszek co pokolenia łączy.
Była bitwa.
Była walka.
Było zdobywanie terenu.
Każda z Nas chciała więcej od drugiej.
Zachłannie.
Bardzo.
A cóż to za proszek?
Niezastąpiony Vibovit:)
Mniam, mniam, mniam:)
Są i zdjęcia ale jakość średnia a nawet kiepska, bo 1) telefonem robione a 2) w ferworze walki byłyśmy:)
A tyle z niego zostało
Następna saszetka moja;)
Vibovit łączy pokolenia:D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiałam kiedyś! Aż boje się znów zaaplikować dawkę, żeby nie wrócić do nałogu ;)
OdpowiedzUsuńja wracam, powoli...;)
UsuńAż boję się Jaśkowi pokazać cóz to jest Vibovit :P
OdpowiedzUsuńoj nie bój się:)
Usuńi Tobie to dostarczy...hmmm..przyjemności;)
uwielbiam vibovit :)
OdpowiedzUsuńzalozmy stowarzysenie vibo-love;)
UsuńHehe.. o tak, tak chyba wszyscy vibovit konsumowali?! ;)
OdpowiedzUsuńToż to było uzależnienie narodowe! :)
jes:D
UsuńWyłamuję się z tego narodowego uwielbienia :) Vibovit - bleee... Jak proszek budyniowy, fuj. Visolvit, to jest coś! Teraz możecie mówić, że się nie znam :)
OdpowiedzUsuńO Visolvit tez mnaim mniam:) Ja.bylam zawsze proszkolizca:p
UsuńMmmmm, visolvit też był pyszny :)
Usuńwszystko co zaczyna się na Vi i kończy na Vit było etka;)
Usuń