Łączy pokolenia

Biały proszek.
Biały proszek podzielony na porcje.
W małym opakowaniu.
Wciąganie tego proszku to bardzo indywidualna sprawa.
Kwestia upodobań i zdolności liżących.
Technik podstawowych jest chyba dwie. Przynajmniej ja dwie z nich znam i stosuje.

1. Zanurzanie jęzora bezpośrednio w opakowanie. Co prawda obwoluta się moczy i dużo z niej nie zostaje ale za to język ma większą powierzchnię liżącą i więcej dobrodziejstw, w postaci białego proszku, zgarnia.

2. Palec. Palec co grzebie do samego dna. Najpierw odpowiednio zmoczony, czytajcie pośliniony. Później w opakowanie zanurzony. Również "przyciąga" biały proszek ale zdecydowanie mniej, bo mniejsza powierzchnia.

No i ostatnio Mała poznała proszek biały.
Proszek co pokolenia łączy.
Była bitwa.
Była walka.
Było zdobywanie terenu.
Każda z Nas chciała więcej od drugiej.
Zachłannie.
Bardzo.

A cóż to za proszek?
Niezastąpiony Vibovit:)
Mniam, mniam, mniam:)
Są i zdjęcia ale jakość średnia a nawet kiepska, bo 1) telefonem robione a 2) w ferworze walki byłyśmy:)



A tyle z niego zostało


Następna saszetka moja;)

Vibovit łączy pokolenia:D

12 komentarzy:

  1. Uwielbiałam kiedyś! Aż boje się znów zaaplikować dawkę, żeby nie wrócić do nałogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż boję się Jaśkowi pokazać cóz to jest Vibovit :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj nie bój się:)
      i Tobie to dostarczy...hmmm..przyjemności;)

      Usuń
  3. Hehe.. o tak, tak chyba wszyscy vibovit konsumowali?! ;)
    Toż to było uzależnienie narodowe! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyłamuję się z tego narodowego uwielbienia :) Vibovit - bleee... Jak proszek budyniowy, fuj. Visolvit, to jest coś! Teraz możecie mówić, że się nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Visolvit tez mnaim mniam:) Ja.bylam zawsze proszkolizca:p

      Usuń
    2. Mmmmm, visolvit też był pyszny :)

      Usuń
    3. wszystko co zaczyna się na Vi i kończy na Vit było etka;)

      Usuń