Jak skutecznie wkurzyć matkę!

Sprzątanie i mężczyźni to rzadka para.  Zdarza się im, a i owszem. Są tacy, którzy są pedantami i mają wszystko pod linijkę. Są tacy, co nie wiedzą, co to odkurzacz i syf u nich. Ale, są też tacy, którzy stoją gdzieś po środku.
W tych środkowych są też dwie kategorie. Ci, co są po środku, ale na prośbę jakąś (choćby swoją wewnętrzną) garną się do sprzątania. Z drugiej strony, są też tacy, którzy i po prośbie nie bardzo się garną.

Mój jest środkowy. Ten, co się raz garnie, a raz nie garnie, po prośbie. Jak, się jednak już zgarnie, to dom lśni. Ale jakże on mnie denerwuje. Jakże mnie do szału doprowadza. Jak mnie z równowagi wyprowadza. I wystarczy mu 5 minut!

Małż bierze się za sprzątanie. Podchodzi do stołu w salonie. Powierzchnia złożona, więc niewielka. Wziął się, więc za to z zapałem.
Małż zirytowany: Wszystko kładziesz na stół
Ja: Ja tu kładę rzeczy, które tylko obejrzę i wyrzucę.
Małż: Ty wszystko kładziesz, a później się dziwisz, że syf. A to ma prąd? (Pyta pokazując tablet)
Ja: Nie ma, trzeba podprądzić
Małż: Podprądzić? Ja Ciebie zaraz podprądzę! O, a tu kapsel do butelki. Szukałaś go.
Ja: Połóż na kuchni.
Małż: Połóż, połóż. Wszystko połóż. (I tak mamroni sobie pod nosem do oporu, przerywając co chwileczkę innymi wywodami).

Małż podchodzi do krzesła. Krzesła zawalonego stertą ciuchów jego, moimi i Małej przy czym najwięcej jego. Na krześle stoi tez moja torebka. Ona tam zawsze stoi, ma tam swoje miejsce na ziemi.
Małż znów poirytowany: Zabierz to.
Ja: Moja torebka zawsze tu leży, zostaw ją.
Małż: Zabierz to.
Ja: Nie.
Małż: Ja chcę tu posprzątać.
Ja: Jak nie sprzątasz to nie sprzątasz, a jak się weźmiesz to czepiasz się nie tego co trzeba.
Chwila ciszy. Odpuścił. Odpuścił, by pójść do łazienki.

Wchodzi, więc Małż do łazienki. Zapada sekunda ciszy. Nawet nie wiem czy nie mniej. I zaczynamy znów.
Małż poirytowany po raz trzeci: Czemu to czerwone leży na wannie? (Czerwone czyli ten no, czerwony dywanik)
Ja: Temu
Małż: Ale czemu?
Ja: Bo musi
Małż: Nalałaś na niego? (w sensie, że przy praniu ręcznym, bo przecież nie nasikałam)
Ja: Nie
Małż: Ale z niego kapie
Ja: Trudno
Małż: No ale czemu?
Ja coraz bardziej wkurzona: DUPEMU!

Na chwilę się umknął, by za chwilę obrzucić spojrzeniem to, co zostało przeze mnie uprane i to, co leżało na podłodze. Część prałam ręcznie. Zostały jego gacie.
Małż: Czemu mi majtek nie uprałaś?
Ja: Bo nie będę Ci gaci prać. Wrzuć do pralki.
Małż: Wrzucam i nic mojego nie pierzesz (wierutna bzdura, bo całe pranie uprane zawiera wszystkie jego gacie i skarpetki...tylko jedne zostały).
Ja: Spójrz na suszarkę i zobacz, ile tam Twojego badziewia wisi.
Małż: Nic nie wisi. Nic nie wisi.
Ja wkurzona już: Wisi, wisi, a ja Ci zaraz przylutuje.

Dobra, niby spokój. Bierze z suszarki swoje domowe dresy. Zakłada na siebie. Staje na środku pokoju i bzyczy pod nosem.
Małż wkurzająco: Ty pierzesz? Ty pierzesz????
Ja wkurzona już: Tak piorę i co z tego?
Małż: Bo dziwne te spodnie. Znowu papier toaletowy do prania wjebałaś???

No, żesz ja pierdolę, w mordę no. Zwariował czy o drogę pyta?
Wkurzanie mnie parę razy z rzędu zajęło mu mniej niż 15 minut. Co za dziadostwo. Matka musi teraz położyć się, pachnieć na leżąco i procentem znieczulić. No ciężkie to życie żony i partnerki, ciężkie.

PS. Widok Małż walącego rurą od odkurzacza w krzesło w celu wyciągnięcia czegoś tam...bezceny!Widać, że nie oglądał perfekcyjnej, od razu by wiedział co ma zrobić.

28 komentarzy:

  1. O kierwa, jakbym o Raku czytała! Jak już coś robi, to zawsze się przy tym nagada! A zeźli mnie! I jeszcze ten kapsel, co to leży tam, gdzie nie powinien i ma zostać przeniesiony na koleje niewłaściwe miejsce. To mój system sprzątania! Dlatego mam wieczny bajzel. Papier toaletowy również zdarzyło mi się wyprać. Nie z oszczędności, tylko z gapiostwa. Z czarnymi ciuchami:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta u mnie ten papier też cholerka się jakoś zaplątał, a spodnie nomen omen czarne. No i ja też mam system przenoszenia;)

      Usuń
    2. u mnie to samo - jazgot i jazgot.

      Usuń
    3. To jojczenie do pasji doprowadza.

      Usuń
    4. U nas nie srajtaśma a smarkatki, chłop zawsze kieszenie ma pozapychane a potem pranie w białych kłaczkach, bo zapomniałam, ze te gacie męskie mają takie małe kieszonki często dodatkowe. Na cholerę?

      Usuń
    5. zaszyj którejś nocy i będzie jak ta lala;p

      Usuń
  2. U mnie przebiega to bardzo podobnie, czasami nawet bardziej burzliwie ;) ONI widocznie już tak mają :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehehe jakbym czytała o swoim mężu, normalnie na co dzień nie sprząta, ale jak się już weźmie to też tak marudzi brrrr....

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko oni to chyba we krwi mają... mój się rzadko garnie sam z siebie ale jak się zagarnie to od razu stwierdza, że ja to się nadaję do perfekcyjnej pani domu na naukę sprzątania, bo taki mam syf...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój nic nie mówi już o kursie...ale drażni mnie jak się masz;p

      Usuń
  5. :D uniwersalny przekaz. A w ogóle! Twój logotyp mnie powala! (wiem, wiem zapłon mam niesamowity!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję:) taka próba była...próba zabawy;p

      Usuń
  6. Oj tam, oj tam domowy folklor :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No mój ślubny wypisz - wymaluj! Jak nie robi to generuje taki syf dookoła siebie że szok, a jak się weźmie to zachowuje się jak panienka przed okresem...
    http://malwinkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam pod tym względem ideał :) może nie pedant, ale lubi jak jest czysto i sam z siebie posprzata :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju zazdroszczę:)
      A jak przy tym nie jojczy to zazdroszczę podwójnie:D

      Usuń
  9. ALe to przecież jest wszystko wyrachowane wykalkulowane branie na zniechęcenie. "Jak będę tak marudził i sapał to już potem będzie wolała sama zrobić, niż żebym tak pitolił bez sensu"
    Proste? Proste ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no bardzo proste;p
      ale to nie przejdzie;p
      poleżę, po pachnę, procentem się znieczulę i niech se gada;p

      Usuń
  10. hehe, fajnie się czyta ;) my chyba bardziej w myślach niż tak naprawdę ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń