Prawdziwa kobieta walczy o swoje. Nie przebiera w środkach. Wie czego chce i wie jak to dostać. Ja natomiast miałam ostatnio okazję przekonać się, że Mała do takich kobiet należy.
W domu naszym ulubioną zabawą Małej jest ostatnio dyskutowanie przez telefon. Oczywiście oszukany, bo bez możliwości rzeczywistego nawiązania połączenia. Mała nie narzeka, zabawę ma a i my przy okazji nasłuchać się możemy. Oczywiście nie sposób nie docenić rozwoju w tym obszarze. Od dziecka, które mówiło do telefonu "Alo" do dziecka, które prowadzi ożywione dyskusje. I to dość poważne. Tfu, co ja gadam...do prawdziwej kobiety.
Wczoraj nawiązywała połączenia ze swoją grupą przedszkolną. Niestety wakacje sprawiają, że tęsknota rośnie. No więc pogadać trzeba było. Najpierw była ulubiona koleżanka jedna, potem druga i trzecia, aż w końcu.
Mała: Ceść Hubelt.
Chyba odpowiedział chłopaczyna cześć.
Mała: Co lobis? Bawis się?
No i znów coś tam powiedział.
Mała: Co, jak mozes?
No musiał coś odszczeknąć.
Mała: Słucham? Ja Ci dam.
Odpowiada coś on.
Mała: No ja Ci dam, lozumies?
Odpowiada on.
Mała: To niemozliwe. Jak mozes mówić, ze mnie nie lubis? Ty musis mnie kochac, lozumies?
No prawdziwa kobieta.
Mała: Musis mnie kochac i juz lzumies?
No i na to on tam coś ble ble.
Mała: Nie dyskutuj. Mas mnie kochac. Lozumies?
No to się nazywa prawdziwa kobieta. Wie czego chce i to dostaje chyba. Była wczoraj oburzona, więc nie dopytywałam ale chyba w końcu się dogadali i zrozumiał;)
Z tego co wiem żadna trzecia nie wchodziła w grę. Po prostu Hubert się wziął i zbuntował. A może po prosru chciał ją sprawdzić czy co. No grom to wie. Ale strach się bać normalnie;)
Prawdziwa kobieta walczy o swoje
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz