Zakupy z dzieckiem to temat bardzo trudny. Oj bardzo. Kiedyś nawet coś o tym wspominałam TU i TU . Mała niby teraz większa, więcej rozumie, bardziej da się ogarnąć ale czy coś się z zakupami zmieniło?
Hmmm nie marudzi tak szybko, jak kiedyś.
Nie odsuwa zasłonki non stop, tylko wchodzi ze mną do przymierzalni.
Sama pokazuje bluzki, jakie wybrałaby mamie i sukienki, jakie wybrałaby sobie z niewinnym pytaniem "Co o tym sądzis?".
Chowa się pod ubrania, widać chce przymierzyć "na gorąco".
Nie zmienia to faktu, że lubi czasem poszaleć. Pokrzyczeć. Pobiegać. Wtedy trzeba się jakoś dogadać, tylko nigdy nie wiadomo co się w odpowiedzi usłyszy.
Na ten przykład wczoraj. Udałyśmy się po pracy na zakupy. Marzy mi się tunika, jakaś taka, ale bliżej nie sprecyzowana. No to wchodzimy do sklepu, ja, babcia i Mała i szukamy. Znaczy ja szukam, bo Mała akurat miała ochotę przedstawienie dać. Stanęła więc koło szyby i patrząc na siebie zaczyna tańce, hulanki i swawole.
Ja: Niuniu, prosze uspokuj się na chwilkę.
Mała: Ale ja chcę śpiewać i tańczyć.
Ja: No to wychodzimy ze sklepu i będziesz śpiewać i tańczyć.
Mała Nie.
Babcia: Chodź niuniu, pójdziemy poszukać mamie bluzeczki.
Mała: Po co?
Babcia: Mama chce sobie kupić.
Mała: Dobla. Posukamy jej bluzecki i seksownych bucików.
Szkoda, że nie widzieliście tej kobiety, która akurat koło Nas coś przeglądała. Zamarła i się odwróciła. I tym bardziej zamarła, jak zobaczyła takiego szkraba a o seksownych bucikach gadającego.
No cóż, moje dziecko wyrośnie na świadomą kobietę;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz