Zawsze mi się wydawało, że wzrok mam dobry. Ba, nawet zeszłoroczne badania lekarskie pokazywały, że nie ma powodu do obaw. Poza tym byłam jak z tego wkręcania w radio co to dioptria to choroba czy zarazek, i ze chyba trzeba się było jej bać. A jakieś anty refleksy i utwardzenia to już w ogóle czarna magia.
Ale...dnia pewnego mroczki przed oczami pokazały coś zupełnie innego. I tak od słowa do słowa i od jednego dmuchnięcia w oko do drugiego (nie wiedziałam, że to aż tak potężne dmuchnięcie) wyszło niewiele, bo 0,5 dioptrii na jedno i drugie oko. I tak oto ze względu na prace przy komputerze dostałam zalecenie okularowe.
Nie byłam tym faktem na początku zachwycona, bo wydawało mi się, że ja i okulary to zdecydowanie dwa różne światy. Dlatego bez przekonania weszłam do salonu optycznego. Bardzo bez przekonania. A tu niespodzianka. Od razu wybrałam oprawki, chwilę poczekałam na szkiełka i już są ze mną moje okularki.
Taki prezent na pierwszego września, co by mądrzej wyglądać.
Czuję się seksowna i naprawdę piękna.
I choć Mała chwilę temu uraczyła mnie tekstem "Mamo, nie jesteś jus młoda. Pogódź się z tym", dziś spojrzała na mnie i powiedziała "Mamo, wyglądas pięknie". A, żeby tego było mało dostałam od niej naklejkę dzielnego pacjenta! Co prawda trochę zużyta ale się liczy, nie? Kleju zostało, więc trochę się trzyma;)
Przedstawiam wam więc matkę okularnicę:)
A dla tych, którzy mają opory przed okularami i obawy, zaręczam - dobrze dobrane okulary to plus 1000 do samopoczucia i samooceny;)
Udanej soboty:D!
30 sierpnia 2014
Matka okularnica
you might also like these posts
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)