Nie ma a jest, czyli co można wykorzystać z dzieckiem na wycieczce

Wybieranie się z dzieckiem na wycieczkę to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Trzeba wybrać odpowiednie miejsce, odpowiednią porę dnia i trafić na niekiepską pogodę. Oczywiście trzeba wałówki nabrać, jak dla armii zbawienia. Moje dziecię nie należy do niejadków, więc.... Po ostatnim naszym wypadzie to Farmy Iluzji (tutu) stwierdzam, że człowiek w okresie rodzicielstwa wyrabia w sobie wiele bardzo przydatnych cech. Cech, które świetnie nadają się do zapewnienia dziecku atrakcji. Wystarczy tylko przenieść je na grunt realny i sytuację wycieczkową i voila. Dobra zabawa dla całej rodziny gotowa!

Także to moje top 8 cech, które gwarantują ubaw po pachy;)

1. Z twarzy podobny zupełnie do nikogo

Są takie dni kiedy masz ochotę stać się przezroczysty. Dziecię twe działa nadmiar aktywnie i robi wiele, oj wiele. Niekoniecznie dobrego, niekoniecznie tak jak trzeba właściwie to wręcz odwrotnie. Masz wtedy ochotę zapaść się pod ziemię. Udać, że ciebie nie ma i natychmiast stać się przezroczystym.Z twarzy podobnym zupełnie do nikogo. A jak widać jedna twarz na drugiej twarzy i może być wesoło.


2. Graj na nerwach
Najpiękniejsza sztuka muzyczna. Uderzasz w ton taki czy taki. Wyższy, niższy czy też jak lubisz. Najważniejsze to trenować, trenować i trenować. U nas jest tak, że Mała trenuje na nas, ja trenuje na Małżu a Małż na mnie. I co z tego? Kiedy dorwiemy się do instrumentów prawdziwych to naprawdę "dajemy po garach";)


3. Wznieś się na wyżyny cierpliwości
Cierpliwość to piękna cnota. A w przypadku rodzicielstwa cnota ta nabiera podwójnego piękna, a nawet i potrójnego. Ćwiczenie jej odbywa się co dzień. I każdego z tych dni wznieść się trzeba na jej wyżyny, żeby nie ześwirować do końca. Także codzienna wspinaczka to rodzicielski "must do".  Ale, ale jak się już tak wzniesiemy tu i tam, to później wznosić się na inne wyżyny nam łatwiej. Ba można nawet uprawiać coś na kształt wspinaczki. W końcu wytrenowani każdego dnia możemy zdobywać szczyty realne, bo znamy już technikę wznoszenia i zdobywania;)


4. Wykorzystaj każdą szmatę wkoło by odgrodzić się od świata choć na chwilę
Każdy rodzic marzy czasem o chwili spokoju i osamotnienia. Jedni chowają się w łazience, inni wychodzą na korytarza a ja? Ja wykorzystuje niekiedy przedmioty użytku codziennego. Koce, kołdry i wielkie szmaty. Kitram się pod nie i udaje, że mnie nie ma. Niestety skuteczność jest minimalna ale choć na chwilę mam:
a) minutę ciszy i spokoju
b) odgrodzenie od świata
i c) dziecko ma zajęcie i zabawę szukając mnie.
Plusy tego takie, że w świecie realnym żadna szmata mi nie groźna i zakamarki jej zwiedzać mogę. A dziecko razem ze mną;)


5. Dźwigaj swój ciężar
Ciężar swój słodki, a jakże, dźwigamy od momentu narodzin. No i już nigdy się od niego uwolnić nie uwolnimy. Nawet jeśli fizyczne dźwiganie odejdzie w cień nadal pozostaje psychiczna zależność, a właściwie współzależność i odpowiedzialność za drugiego człowieka. Także ciężar nasz obecnym, będzie już z nami do końca. Jednak i tego s,ą plusy. Rozwija to umysł i ciało i...pomaga budować wizerunek taty. "Zobacz córciu jaki jestem silny,. dźwigać dla Ciebie budynki mogę!". Mamusia natomiast do sprawy podchodzi spokojnie. Nadźwiga się jeszcze w życiu;)



6. Walcz o swoje
Czasem i z dzieckiem trzeba o swoje powalczyć. Bo niby z jakiej racji po raz setny z rzędu mam oddać swój ostatni kawałek arbuza? Albo właściwie czemu nie mogę poczytać książki wieczorem, kiedy ochota na to jest? Dla jakiego wyższego dobra ja się pytam? Czasem i ja chcę go zjeść, a ją przeczytać, o godzinie która mi się wydaje odpowiednia.. Więc od czasu do czasu z dzieckiem walczę o swoje i wyszarpuje odrobinę dla siebie. Czysto egoistycznie. I dobrze mi z tym.  Ma to swoje przełożenie oczywiście. Gra w szachy na ten przykład daje więcej frajdy. Trwa dłużej i pozwala na odrobinę adrenaliny. I wielka niewiadoma, ja dopadnę pierwsza ten pionek czy ona?


7. Podłóż się
 Czasem, też się trzeba podłożyć. Głównie dla ukojenia nerwów i ochrony słuchu. W końcu i jedno i drugie potrzebne i się przydaje, więc na zmarnowanie nie pójdzie. Najczęściej koziołkiem czy barankiem jest mamuśka, bo jak już wyszarpię dla siebie to i owo to mogę i oddać walkowerem to i owo. Więc czasem oddaje. Równowaga zachowana. Efekt tego taki, ze głowę na talerzu położę, poddam się i wcale protestować nie będę. Ot po raz kolejny się podłożyłam, wielkie mi halo;)
Syrena też zostanę. Poświęcę się. Dla wyższego dobra i zdecydowanie zgrabniejszego ogona od moich umięśnionych tłuszczem ud;) W końcu czasem trzeba się podłożyć no!



8. Wykorzystaj szansę
Jak się ma dziecko to się wszystko wykorzystuje i nie wybrzydza, bo nigdy nie wiadomo co i jak. Nawet i skórka jabłka się przyda. Wystarczy przytwierdzić do niej klocek czy inne cudo io za zabawkę robić może. Ekologicznie, nie trująco i fun jest. Także korzystanie z okazji to naprawdę cenna umiejętność. I nawet podróżując tu i ówdzie można z okazji skorzystać. Niby coś tam widzisz, niby coś wodę przecina, łapiesz...i nigdy nie wiesz co wyciągniesz;) Ojciec z losem igra, dziecię zdecydowanie woli obejrzeć dokładnie.



Także lećcie na wycieczki i nie bójcie się eksperymentować;)
Może i wy podrzucicie mi jakieś patenty i cnoty, które służyć mogą i się nie zużywają. No i wielofunkcyjne są;)

4 komentarze:

  1. Fantastyczne! Też chcę oddać się iluzji chociaż chwilę:) Rewelacyjne zdjęcia i patenty. Planujemy wycieczkę w weekend, już mnie nawet pogoda nie zniechęci po tym co zobaczyłam u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. na Farmę się wybieracie czy w miejsca inne;)?
    jako rodzice wiele nie potrzebujemy. Wystarczy doświadczenie i głowa:) cuda można zdziałać z niczego jeśli tylko wyjdziemy poza schemat;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest ta farma iluzji - dopiero za sprawą Twoich zdjęć weszłam na ich stronę i już się nie mogę doczekać kiedy Zo podrośnie i się tam całym stadem wybierzemy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. i każdy znajdzie cos dla siebie:)
    ja jeszcze mam w planach baśniowe ogrody i rewizyt na farmie:)

    OdpowiedzUsuń