Romantyzm w związku

W związku z tym co wczoraj dane nam było przeżyć dziś podróż do pracy odbywała się środkami tradycyjnymi, czyli komunikacją miejską. Generalnie lubię, bo można pogadać z towarzyszem podróży, w samotności poczytać czy posłuchać muzyki. Nie lubię li tylko korków i to bardzo ich nie lubię, i tego jak ktoś za bardzo narusza moją strefę prywatną pokładając się na mnie beztrosko.

No ale...

Na hasło podróż z Małżem do pracy uśmiechnęła mi się buźka. Czemu to? Dziecię zostało w domu bezpieczne, pod opieką dziadków. Rodzice mają chwilę dla siebie. W samotności. Zaspaną, to zaspaną ale dla siebie. No i jak za dawnych czasów uskuteczniamy podróże wspólne. Nie wiem czemu i jak, ale natchnęło to mnie i wlało we mnie romantyzmu litry. Chciałam być jak nastolatka podróżująca ze swoim lubym. Pikanterii dodawałoby to, że ja z obrączką a on bez. Mężatka i wolny. Romans stulecia w zaciszu autobusu i smrodzie współpasażerów i deszczu. Bajka. Niestety jest też ciemna strona mocy. Ja i moja zakichana opryszczka. A ona rujnuje życie. Więc taka bajka z dreszczem w tle;)

No i ja w romantyzmie, Małże w półśnie ruszamy. W półśnie powinien być łatwiejszy...w obyciu ale niestety. Twarda z niego sztuka. Ale cóż, w związku trzeba poświęceń, trzeba. No i trzeba dbać o związek i go podsycać. To myślę sobie "Będę podsycać. Będę sycić i w ogóle".

Wsiadamy. Siadamy obok siebie. On kładzie głowę na mym ramieniu. Ja odpływam, chce się tulić. Ach czuję tą magię, czuję i....
Małż: Nie kładź się na mnie i nie zasypiaj. Masz trasy pilnować.
Eh....

Wysiadam i czekamy na następny środek transportu. Podchodze do niego, obejmuję go. On ziewa.
Ja: Chcę być, jak małolata. Obejmij mnie.
Przysuwam się, chwytam, wdycham zapach jego brody, mruczę i przytulam się mocno.
On ziewa.
Oburzona odsuwam się.
Małż: No gdzie idziesz? Ciepło robiłaś.

Wsiadamy do autobusu trzeciego. Tak, tak trzeciego. Kawałek drogi jest, więc i podróż długa, romantyzm długi, długie i powłóczyste spojrzenia. Ja przysuwam się do niego delikatnie, i robię dzióbek, chcąc całować szaleńczo.
Małż: No gdzie? Chcesz mnie całować? Odsuń się z tym parchem!

Cóż nie ma to jak chłop, podróż autobusem, opryszczka i romantyzm w matce. Jupijajej. Niech żyje, żyje nam, a kto? Romantyzm! I podsycanie w związku!

9 komentarzy:

  1. Ja to zawsze myślałam, że za pilnowanie trasy odpowiedzialny jest kierowca autobusu, ale ok ;) Nic z chłopa z rana nie masz, no nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kierowcy ty w to nie mieszaj;)
    a z chlopa mam wrzody, tez cos:p

    OdpowiedzUsuń
  3. Boszeeee... ja też tylko od "robienia ciepełka" jestem :-D
    A co do buziaków - Ty to chociaż opryszczkę masz. U mnie wystarczy błyszczyk na ustach i już buzi mi nie da o.O

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa, błyszczyk też jest i u nas nie lubiany. nie ten smak i kojarzy mu się z obślinionymi ustami. no i sam go później ma i twierdzi, że wygląda nie męsko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej jestem tutaj po raz pierwszy i rozbawiła mnie ta opowieść ;DD Nie ma to jak szukać romantyzmu w śpiącym mężu ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. już szukać nie będę, czas spojrzeć prawdzie w oczy :) Mąż senny to mąż bezużyteczny romantycznie;)

    OdpowiedzUsuń