Poszłyśmy dziś z Małą do kina. Na Pszczółkę co to ja Mają zwą. Swoja drogą uroczy film i mogę go polecić z czystym sumieniem. Ale ja nie o tym.
Jak to w kinie zestaw soczkowo-popcornowy być musi. Koniecznie z kubeczkiem a na kubeczku bohaterka. I popcorn.
Tym razem matka postawiła na zestaw rodzinny pszczółki Mai, czyli ni mniej ni więcej tylko dwa picia i 8 litrów (!!!!) popcornu. Chrupania miałyśmy obie dużo a i tak nie przechrupałyśmy i do domu z nami wrócił. No ale...
Siedzimy w kinie. Mija 10 minuta reklam, 15 minuta i nagle moje chrupanie zostaje brutalnie przerwane.
Mała: Nie mamo, nie chlupiemy cekamy na film.
Ja: Tylko kilka.
Małą: Nie mamo schlupiemy wsystko i na film nie będzie.
Ja: Ok.
No i czekam. Minęła minuta i słyszę, jak mała wsuwa.
Ja: Niuniu nie jemy, czekamy.
Mała nic tylko chrupie.
Ja: Niuniu mówiłaś, że czekamy.
Mała poirytowana: Nie mamo, nie zlozumiałaś. Tylko Ty cekas.
No tak, "sprawiedliwy" podział być musi....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahahaha dobre:) mamo tylko Ty cekas- my mamy czasami nic nie rozumiemy z życia:))
OdpowiedzUsuńno właśnie:)
OdpowiedzUsuńnie rozumiemy i takie później kwiatki wychodzą;p
To się nazywa troska o własne interesy - nie da sobie mała w kaszę... tfu, w popcorn dmuchać ;)
OdpowiedzUsuńa ni w popcorn dmuchać ani popcornu dmuchnąć;)
OdpowiedzUsuńhaha świetna jest :D
OdpowiedzUsuńnie ma to tamto, z nią nie jest łatwo;)
OdpowiedzUsuń