Ostatnia noc była ciężka. Naprawdę ciężka. Sensacje żołądkowe Małej skutecznie pozbawiły snu i ojca i matkę. Za to pozwoliły nowe pranie zebrać, bo pralka nie wirująca to pralka stracona. Także całą noc pranie do pralki zbieraliśmy i żniwa mamy owocne. I oczywiście godzina więcej snu tym razem totalnie nie dla nas.
Oczywiście o poranku Mala obudziła się zdecydowanie bardziej rześka niż my. Obudziła się z miską pod nosem ale nie przeszkadzało to jej dyskutować. Widać sensacje żołądkowe nie wpływają na płynność, giętkość i oryginalność słowną. No cóż. A jak już mówić zaczęła...
Mala: Mamo bzusek mnie boli, zlob mi miętki.
Ja: Kotek dopiero co wypiłaś wodę. Poczekaj chwilę i zrobimy. I mama chwilę odpocznie.
Mała: Ale ja chce juz.
Ja: Kotek odczekaj chwilę, bo zaraz znów będzie to co w nocy.
Mala: Albo. Ja chce juz.
Ja:Za chwilę.
Mala poirytowana: Ja chce juz. Nie lozumies? No juz popylaj do kuchni. Laz, dwa, tsy. Popylaj.
Jak matka nie rozumie to trzeba jej dosadnie. Ot i co.
Kiedy matka nie rozumie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak to jest jak sie daję dziecku wódę. Patologia:D:D
OdpowiedzUsuńHahaha:)
OdpowiedzUsuńNie zauwazylam jak mi komp zmienił:)
padlam sama z siebie;)
dobre,dobre ;) Popylaj matka ;)
OdpowiedzUsuńpopylam, popylam;)
OdpowiedzUsuńmała jest cudowna :) następnym razem słuchaj się dziecka :)
OdpowiedzUsuńja nie tylko słucham uważnie ale i się w nie wsłuchuje:)
OdpowiedzUsuńOciągasz się, więc co się dziwisz?:D
OdpowiedzUsuńno właśnie nie wiem co sie dziwie;)
OdpowiedzUsuńhahaha padłam :D
OdpowiedzUsuńreakcja prawidłowa;p
OdpowiedzUsuńja tez wtedy padłam;p