Kiedy matka nie rozumie

Ostatnia noc była ciężka. Naprawdę ciężka. Sensacje żołądkowe Małej skutecznie pozbawiły snu i ojca i matkę. Za to pozwoliły nowe pranie zebrać, bo pralka nie wirująca to pralka stracona. Także całą noc pranie do pralki zbieraliśmy i żniwa mamy owocne. I oczywiście godzina więcej snu tym razem totalnie nie dla nas.


Oczywiście o poranku Mala obudziła się zdecydowanie bardziej rześka niż my. Obudziła się z miską pod nosem ale nie przeszkadzało to jej dyskutować. Widać sensacje żołądkowe nie wpływają na płynność, giętkość i oryginalność słowną. No cóż. A jak już mówić zaczęła...


Mala: Mamo bzusek mnie boli, zlob mi miętki.
Ja: Kotek dopiero co wypiłaś wodę. Poczekaj chwilę i zrobimy. I mama chwilę odpocznie.
Mała: Ale ja chce juz.
Ja: Kotek odczekaj chwilę, bo zaraz znów będzie to co w nocy.
Mala: Albo. Ja chce juz.
Ja:Za chwilę.
Mala poirytowana: Ja chce juz. Nie lozumies? No juz popylaj do kuchni. Laz, dwa, tsy. Popylaj.


Jak matka nie rozumie to trzeba jej dosadnie. Ot i co.

10 komentarzy: