Jak skutecznie odchudzić męża
Odchudzanie w wydaniu męskim to ciężki temat i raczej mało możliwy. Facet to facet. Przynajmniej mój tak ma. Jak obiad to tylko z mięsem, żadna inna forma za obiad nie jest uznawana. Naleśniki? Pierogi? makaron? I owszem, jako przystawka idealne. Mięso to danie główne. Sałatki? Zło konieczne, jeśli już to tylko surówki i to najlepiej w wydaniu colesław. Do tego majonez, kiełbasa i pieczywo. Nieregularne pory jedzenia i ilość całkiem spora. Plus brak ruchu i oponka gotowa. Zimą ogumienie musi być grubsze ale wiosną, latem przydałaby się wersja light. I stajemy przed dylematem. Jak wersję light w męski wydaniu osiągnąć.
Cóż zasady kobiece nie trafią. Argument, że ja chłop i więcej potrzebuje będzie argumentem koronnym.
Porcji zmniejszać nie ma co, bo i tak wyrówna się. Pewnie nawet z nakładką.
Do siłowni czy innego ruchu wołem nie zaciągniesz. Bata nie ma. Jedynie ty zrzucisz jakies gramy próbując.
No wiec co i jak? Z czym, do czego i po co? Ja zupełnie przez przypadek odkryłam sposób. Żeby było skutecznie należy zakupić kilka rolek folii spożywczej. Kilka a nawet kilkanaście, bo akcja będzie długotrwała i wymaga nakładów sił i materiałów. Najważniejsze jest jednak to, że nie ma konieczności rezygnowania z potraw ukochanych. Ma on ochotę na majonez? Proszę bardzo niech i słoik będzie. Kanapka z nie wiadomo czym i nie wiadomo jak tłustym? Proszę bardzo, nawet i ze dwie. Obiad z trzech dań, a w trzech tylko mięso? Proszę bardzo. Nawet i porcja deseru możliwa do zaaplikowania, ba nawet dwie. Nie ma problemu.
Sekret tkwi w folii....
Wczoraj zrobiłam Małżowi kanapki do pracy. Z własnoręcznie wyprodukowana pastą jajeczną. Pasty dużo było. Do tego białe pieczywko. Kanapki w liczbie trzy zapakowałam w folię właśnie. Niestety nadmiar pracy u Małża przywiódł kanapki znów do domu. Pojawiła się więc chęć na kolację i Małż zabiera się za kanapki. I nagle klops.
Małż: Ja Cię nie piórkuję. Jak ja mam to zrobić?
Ja: ???
Małż wściekły podchodzi do mnie: Jak jesteś taka mądra to sama mi to otwórz.
Biorę kanapkę do ręki i próbuje odwinąć folię z kanapki. Niestety ilość folii jest tak duża, że nie jest to mozliwe.
Małż: Widzisz, widzisz? Nawet sama nie potrafisz otworzyć tej kanapki, którą mi zrobiłaś. I jak ja mam to zjeść?
Także drogie moje panie chcące odchudzić swych współtowarzyszy. Ładujcie im folii ile wlezie, żeby samo odwijanie zniechęcało do konsumpcji. I to nie będzie tak, że bronicie, że dać nie chcecie. To po prostu będzie czynnik od was nie zależny;p. Bo przecież to oni są zbyt mało cierpliwi żeby odwijać metry folii z upragnionego jedzenia;)
Etykiety:
codzienność,
Małż,
Małż i kuchnia,
matki mądrości,
przemyślenia matczyne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo życiowy sposób :))). I tani w zastosowaniu ;). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdo tego niczego nie trzeba zabraniać i nic nie trzeba ograniczać;)
OdpowiedzUsuńżyć nie umierać;)
Brawo matka! Od dzisiaj pakuję chłopu kanapki.
OdpowiedzUsuńpakuj i kochaj folię:)
OdpowiedzUsuńTakie proste, a jakie skuteczne! :D
OdpowiedzUsuńponoć najprostsze rozwiązania są najlepsze;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie polecam "tani w zastosowaniu' wręcz przeciwnie,drogi i to podwójnie jak i nie potrójnie, raz że jedzenie w folie trzeba wyprodukować ,no wiec, czas składniki poświecenie którego nikt nie doceni, po drugie folia, kupić to trzeba zawinąć na grubo szkoda czasu marnować, i potrzecie i najważniejsze ,jak mam coś otwierać tyle czasu że mi się popsuć zdąż zanim to zjem , toć to nić innego jak marnowanie jedzenia co za tym idzie kasy, jak nie zjem tego co mam z domu ,to pójdę do sklepu kupie następne ,albo obiad zamówię , tak że to raczej dobry sposób na puszczenie Cię kochanie z torbami :) a w kose dobrą też zainwestowałem więc spoko
OdpowiedzUsuńprzyszedł glos ludu;)
OdpowiedzUsuńjaki straszny glos;)