Obca ciotka!

Odpowiednia stylizacja i makijaż działa cuda. Można być kim się chce. Macochą, kopciuszkie, pieskiem, kotkiem czy innym cudem. Ja to zauważam od zeszłego roku i pamiętnego wystąpienia jako macocha w przedstawieniu przedszkolnym. I muszę wam się przyznać, że sprawia mi to występowanie mega frajdę. Jest trema i stres ale jest też fajna zabawa i uśmiechy na małych buziach. Taki ze mnie nie odkryty i nie spełniony aktor dla dzieci;)

W tym roku jasełka były. Dziś. Ja miałam rolę dziecka, który w darze Jezusowi niesie książkę i lalkę. No więc matka z tej dziecięcej okazji postanowiła zrobić sobie dwa kucyki, zawiązać wstążeczkę, założyć spódniczkę i...dorobić sobie piegi. Jakoś mi się te piegi bardzo dziecięco kojarzą. Jak na kobietę przystało piegi powstały z połączenia czarnego eyleinera ze skóra. Nieregularne, czarne, rozmazane ale efekt mi się bardzo podobał. Nawet bardziej niż bardzo. I poszłam na scenę.

Wyszłam, zagrałam i było super. A później przyszła Mała i mnie podsumowała.

Ja: I jak kochanie Ci się podobało?
Mała: Bardzo. Masz fajne kucyki ale te plamy mi sie nie podobają.
Ja: Jakie plamy?
Mała: No te czarne?
Ja: Niuniu to są piegi.
Mała: Nie, zmyj to!
Ja: Niuniu ale one mi się podobają.
Mała: Zmyj to! Chce żebyś wyglądała jak moja mama, a nie jakaś obca ciotka!

I tak oto czar matki prysł. A taka dumna z siebie byłam. Tak mi się podobała moja stylizacja charakteryzacyjna. Tak bardzo.

No to pokazuję wam ciotkę-matkę-z piegiem, żebyście mogli ocenić;)





2 komentarze: