Pędzel

Tytuł może być mylący, bo tak naprawdę pędzel stał się tylko przyczynkiem do napisania tego posta a chwilę wcześniej przyczynkiem do sytuacji pewnej.

Niby pędzel, jako zwykła rzecz nie znaczy nic ale pędzel w połączeniu z czasem po świątecznym....zmienia to postać rzeczy.

Zastanawialiście się w ciągu tych dwóch mijających dni, jak te święta na was wpłynęły?
Ja naładowałam się pozytywnymi emocjami, energią i spędziłam czas z ukochanymi osobami. Przy stole pełnym śmiechu i dobrego jedzenia. Przy ukochanych pierogach wyrobu mojej mamy, dla których zrobiłabym dosłownie wszystko. A Mała?

Chwila w łazience wspólnie spędzona. Na wannie leży pędzel ubrudzony do granic możliwości. Na maksa. Nagle Mała podchodzi do niego, bierze go w rękę i odwraca się do mnie z wielkim uśmiechem na ustach.

Mała: Mamo, mój Bóg każe mi umyć ten pędzel!

Ja szczęka w dół. Mała pełna satysfakcji. Święta się skończyły a mi się dziecko uduchowione robi;)

Ciekawe co będzie po nowym roku;)

6 komentarzy:

  1. Ha, tylko co to za Bóg? Bóg pędzlowania?

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że jednak pędzel dalej brudny;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry ten Bóg. Moze w przyszłym roku podpiwe sprzatniecie całego mieszkania i mama będzie miała mniej pracy ;)? Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo, to by bylo piękne.
    Bogu jesli czytasz teraz, zrób co trzeba;)

    OdpowiedzUsuń